Pojawienie się nowych kontraktów terminowych stawia pod pręgierz dominację dolara w międzynarodowych rozliczeniach za ropę naftową. Bardzo możliwe, że już niedługo wymyślony w 1973 roku przez profesora Oweissa termin „petrodolar" zostanie zastąpiony przez nowy „petrojuan". Niedawno japońska gazeta ekonomiczna „Nikkei", powołując się na własne anonimowe źródła, przekazała, że do końca roku Chiny z pewnością uruchomią rynek nowych kontraktów terminowych.
Rzeczywiście Rosja już od czerwca tego roku akceptuje juan w charakterze środka płatniczego za dostawy ropy do Chin. Nie tak dawno Wenezuela zaczęła ustalać ceny ropy idącej na sprzedaż w juanach. Niektóre państwa wyciągają korzyść z unikania dolara w rozliczeniach, a to dlatego, że chcą obejść amerykańskie sankcje, jakie wobec nich zastosowano. Co ciekawe, wszystkie te państwa — Rosja, Iran, Wenezuela — są głównym eksporterami ropy. Co prawda, jak na razie sprzeciwia się temu Arabia Saudyjska, która upiera się przy dokonywaniu rozliczeń dolarach. Zrozumieć ją można: USA są głównym rynkiem zbytu saudyjskiej ropy (choć do Chin Rijad eksportuje prawie że tyle samo ropy), do tego obowiązują ją podpisane w latach 70. ustalenia z Amerykanami. I mimo to w ostatecznym rozrachunku Arabia Saudyjska będzie zmuszona do przejścia w rozliczeniach na juan — przekonuje chiński ekspert Zhimin Wang.
Tym bardziej, że jest Rosja gotowa do zajęcia chińskiej niszy. Roczny bilans pokazuje, że Rosja wyprzedziła Arabię Saudyjską, sprzedając do Chin 52,5 mln ton ropy za 16,87 mld dolarów. Arabia Saudyjska natomiast dostarczyła do Chin 51 mkn ton ropy za 15,57 mld dolarów. Wygląda więc na to, że Rosja może pomóc Chinom w zastąpieniu dolara w rozliczeniach za ropę. Saudyjczycy najwyraźniej czują zagrożenie i przynajmniej część rynku zepchną na tory juanowe. W każdym razie o przygotowaniach do emisji obligacji w juanach Rijad już mówił.