I taki scenariusz jest bardziej prawdopodobny od tego, który zakłada błyskotliwe akcje opozycji.
Dwa lata po wyborach, które bardzo szczęśliwie dla PiS skończyły się wyeliminowaniem lewicy i prawicy Korwin-Mikkego, władza ma dość komfortową sytuację.
Jeszcze ma.
Bo sądzę, że obserwujemy szczyt możliwości sprawczych tej formacji. To, co obiecano, a co było najważniejsze dla wyborców, zostało zrealizowane. Program 500+ zaskoczył efektami nawet samych autorów. A obniżanie wieku emerytalnego, choć samobójcze z punktu widzenia tendencji światowych, jest bardzo mocno popierane przez Polaków.
Beneficjenci tych decyzji to bardzo liczny elektorat.
Długotrwała wdzięczność wobec każdej władzy, a więc i PiS, nie jest jednak zakodowana w genach Polaków.
Na razie procentuje mu konsekwentne sprzątanie po PO.
Błędów i zaniechań minionych rządów jest tyle, że robiąc cokolwiek, można zyskiwać poparcie kolejnych grup społecznych, które nie mogły się doczekać dość oczywistych decyzji.

Przecież gdyby w realu rządy PO-PSL były takie jak pomniki, które im się buduje, PiS z pewnością nie miałoby teraz władzy totalnej.
I jeśli będzie w przyszłości oceniany, to bardziej pod kątem błędów niż sukcesów.
Gdyby pisać jakiś scenariusz na przyszłość, może on być taki: teraz PiS sprząta po PO, a za dwa lata przyjdzie czas na sprzątanie po PiS.
Ta władza musi zapłacić za kłamstwa nazywane polityką historyczną, za bezczelne plucie milionom Polaków w ich życiorysy.
Za politykę kadrową, która jest jak nalot szarańczy eliminującej tysiące sprawnych pracowników, bo trzeba zatrudniać ludzi powiązanych z PiS.

Jerzy Domański, polski publicysta, Warszawa
Autor jest Redaktorem Naczelnym polskiego tygodnika opinii „Przegląd".
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.