Gdyby Adam Nawałka miał w drużynie tylu nieudaczników, na dodatek tak skłóconych jak ekipa, która dziś rządzi w Polsce, to mistrzostwa świata piłkarze oglądaliby w telewizji. Na szczęście jest dobry trener i zgrana drużyna. Jest więc sukces.
I że da radę.
Trzeba wielkiej bezczelności i małego realizmu, żeby obecny rząd nazywać biało-czerwoną drużyną.
Nie widziałem jeszcze drużyny, w której tylu zawodników chciałoby się pozagryzać. Ani trenera, który robi wszystko, by jego zawodnicy nie znali reguł gry i bali się, że w każdej chwili mogą wylecieć ze składu.
Nie słyszałem też o trenerze, który rano nosił kapitana swojej drużyny na rękach, a wieczorem wyrzucał go ze składu.
Nazywanie takiego trenera genialnym strategiem jest możliwe tylko w środowisku sparaliżowanym strachem. Takim, które dobierane jest pod kątem bardzo specyficznych cech osobowych.
Wierności, ślepego posłuszeństwa i braku wątpliwości, nawet gdy podejmowane są najbardziej absurdalne decyzje. Umiejętność budowania środowiska politycznego na takiej bazie jest znaną cechą Kaczyńskiego.

Po dwóch latach mamy tego powtórkę.
Posklejany przez Kaczyńskiego obóz prawicy jest już tak podzielony, skłócony i zajęty sobą jak przed zjednoczeniem. A moim zdaniem jest jeszcze gorzej niż wtedy.
I nie ma żadnej metody, żadnej szansy, by ten posklejany obwarzanek polityczny utrzymać w całości.
Jedność będzie tylko pozorowana, a wojny domowe w rodzinie PiS będą się pogłębiać.
Z rejonów, które wiedzę o Polsce i świecie czerpią z „Wiadomości" TVP Kurskiego i z Info. Ale do tych ludzi też dotrze, że tak jednobarwnego świata, jaki im pokazują całą dobę, po prostu nie ma.
Na fałszu, propagandzie, bezczelności i poniżaniu milionów Polaków można jechać tylko do czasu.
I ten czas od grudniowej hecy z Beatą Szydło bardzo się skrócił.
Jerzy Domański, polski publicysta, Warszawa
Autor jest Redaktorem Naczelnym polskiego tygodnika opinii „Przegląd".
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.