Dyrektor generalny korporacji na rzecz rozwoju Krymu powiedział, że „bezpośrednio zagraniczny biznes w Krym nie inwestuje", bowiem obowiązuje tryb sankcyjny.
„Ale my wiemy, że za pewnymi de facto rosyjskimi spółkami stoi zagraniczny kapitał. Ich założycielami są także zagraniczne osoby cywilne i prawne. Zwykle osoby chcące zainwestować w Krym powołują do życia „filię" w Moskwie, która jest założycielem spółki inwestującej w Krym" — zauważył Morozow.
Szef korporacji podkreślił, że w ciągu ostatniego roku udało się wielokrotnie skrócić czas między złożeniem wniosku przez inwestora do momentu rozpoczęcia realizacji projektu.
Morozow opowiedział także o utworzeniu specjalnej organizacji „Krym-Kongres", do której zadań należy prezentacja potencjału inwestycyjnego republiki na różnych forach, w tym międzynarodowych. Są plany zaprezentowania organizacji w Parlamencie Europejskim.
Dyrektor korporacji wyraził opinię, że w ciągu ostatnich trzech lat Krym więcej zyskał na sankcjach, niż stracił. Jak powiedział, ograniczenia dotknęły tylko dostępu do międzynarodowego rynku finansów i technologii. „Co się tyczy technologii, nauczyliśmy się rozwijać je samodzielnie (…) Co się tyczy pieniędzy, pojawiło się dzisiaj wiele możliwości inwestowania w gospodarkę wewnętrzną" — powiedział Morozow.
W listopadzie szef Krymu Siergiej Aksionow oświadczył, że obcokrajowcy nie inwestowali w Krym, kiedy półwysep należał do Ukrainy z powodu „szczególnie skorumpowanych" władz.