Nawet w rodzinach i wśród starych znajomych.
Martwiliśmy się tym rok temu. A teraz jest jeszcze gorzej.
Elementem jednoczącym zwolenników, którym pokazuje się wroga odpowiedzialnego za wszystkie nieszczęścia kraju i Polaków.
Bardzo wielu jest takich, którzy uwierzyli w opowieść PiS o Polsce, o „nowej" historii naszego kraju, o potężnych wrogach, którzy nas otaczają i na nas dybią. Jeszcze nie mieliśmy obozu władzy, który by tak jawnie i bezczelnie kłamał.
I tak brutalnie łamał prawo. Nawet wtedy, gdy było to sprzeczne z konstytucją.
Tą konstytucją, na którą tak ochoczo przysięgano, odwołując się do Boga.
Ale jest coś ważniejszego. Tempo i skala zmian postaw, ocen i zachowań, jakie od dwóch lat obserwujemy w Polsce, jak najgorzej świadczą o nas samych.

Bo takiej fali agresji, wrogości, nienawiści do wszystkiego, co obce, ksenofobii, nietolerancji dla różnorodności nie da się zbudować w kilka lat.
Z bierności, którą uznano za przyzwolenie.
Z niedostatków edukacyjnych, bo po co konstytucja, Trybunał Konstytucyjny, KRS, Sąd Najwyższy czy media prawdziwie publiczne?
Ale też z tolerancji dla pisowskich nominacji kadrowych. Tylu durniów, pociotków i kompletnych nieudaczników jeszcze nigdy nie obsiadło aż tylu dobrze płatnych posad w instytucjach, na które wpływ ma władza państwa.
Gorzkie jest to, co piszę. Ale przecież zamiatanie tych problemów pod świąteczny dywan nic nie zmieni.
Wierzę jednak w kolejny obrót historii i lepszą Polskę.
Jerzy Domański, polski publicysta, Warszawa
Autor jest Redaktorem Naczelnym polskiego tygodnika opinii „Przegląd".
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.