Terra Power opracowuje reaktor postępującej fali, nazwany tak, dlatego że zgodnie z projektem rozszczepienie w tej instalacji ograniczone jest do niewielkiej strefy aktywnej, która powoli przemieszcza się przez rdzeń, tzn. zachowuje się jak fala. Sam reaktor z racji zasady działania podobny jest do stopniowo wypalającej się świecy. Stąd też alternatywne nazwanie reaktora postępującej fali — „jądrowa świeca".
Adamow zauważył, że projekt reaktora postępującej fali nie przewiduje utylizacji materiałów radioaktywnych.
„My bierzemy radioaktywne materiały, wykorzystujemy je, po czym dokonujemy transmutacji („spalamy w reaktorach" — red.) najbardziej długowiecznych i zwracamy je ziemi w takiej ilości pod względem radioaktywności, w jakiej je stamtąd wydobyliśmy. A USA chcą po prostu zakopywać na Ukrainie promieniotwórcze odpady. To niebezpieczne, dlatego że Ukraina może ulec pomysłowi takiej „jądrowej świecy" i wszystkiemu, co ten pomysł ze sobą niesie. I z radioaktywnymi opadami Ukraina pozostanie sam na sam. A wówczas świeczki będziemy zapalać w cerkwiach" — podkreślił Adamow.