Przepychanki słowne osiągnęły swoje apogeum w środę, gdy Trump ostatecznie stwierdził, że jego przycisk jest „znacznie większy i potężniejszy” niż Kima. Co więcej, „on działa”. W taki sposób amerykański prezydent zareagował na orędzie noworoczne Kim Dzong Una. — Całe terytorium Stanów Zjednoczonych jest w zasięgu naszej broni nuklearnej a przycisk nuklearny zawsze znajduje się na moim biurku. To nie groźba, to rzeczywistość – podkreślił północnokoreański przywódca. Słowne potyczki „rozbudziły wyobraźnie na całym świecie”, ale te groźby nie są realne.
Z kolei Kim Dzong Un wielokrotnie był fotografowany w specjalnym mobilnym punkcie dowodzenia. Być może faktycznie wydaje rozkaz startu, naciskając przycisk. Jednak specjaliści uważają, że jest mało prawdopodobne, aby mechanizm startowy znajdował się w jego gabinecie. Natychmiast po wygłoszeniu orędzie noworocznego przez Kima eksperci uznali fragment o „przycisku” za „retoryczne wyolbrzymienie i prowokację”, ale prezydent Trump „złapał się na to”, podsumowuje Stefan Kornelius.