Sam aresztowany nazywa siebie „śledczym od spraw korupcyjnych", natomiast oficjalny Pekin i wielu sinologów uważa go za autora publikacji w bulwarówkach, a nawet profesjonalnego prowokatora.
Poza tym Gui jest winny nieumyślnego zabójstwa. W 1996 roku otrzymał szwedzkie obywatelstwo i w chwili aresztowania towarzyszył szwedzkim dyplomatom.
„Witamy w różnorodnym świecie"
.@angelagui_,Daughter of missing Hong Kong bookseller, told not to travel to Asia https://t.co/yVvk6bM2ai pic.twitter.com/6scJ3GFWYr
— William Nee (@williamnee) September 2, 2016
Chińskie władze, które zetknęły się z międzynarodową presją, nie chcą pójść na ustępstwa. Zdaniem bliskiej kręgom rządowym gazety Global Times zachodnie media, które stanęły po stronie Gui, „dążą do manipulowania informacją o Chinach, by atakować system polityczny kraju". W artykule redakcyjnym czytamy: „Niezależnie od obywatelstwa Gui Minhai jego działalność w Chinach powinna być zgodna z prawem. Nie ma prawa naruszać chińskich interesów narodowych. Doniesienia w zachodnich mediach zależą od ich ideologii, podczas gdy Pekin w swoich sprawach kieruje się prawem. Witamy w różnorodnym świecie".
„Gui sprowokował Chiny"
Droga życiowa Gui Minhaia wielokrotnie prowadziła go do konfliktu nie tylko z chińskim rządem, lecz również z opinią publiczną. Wielu krytykowało śledztwo antykorupcyjne za powierzchowność jednych twierdzeń i bezzasadność innych. Pracownik Instytutu Dalekiego Wschodu Wasilij Kaszyn w wywiadzie dla RIA Novosti nazwał Gui „komercyjnym pisarzem zbierającym pikantne fakty o chińskim kierownictwie".
Dwojakość działalności publicystycznej Gui balansującego pomiędzy demaskacją najwyższych rangą urzędników a „historyjkami bulwarowymi" pisanymi pod publiczkę podkreśla profesor Wyższej Szkoły Ekonomii Aleksiej Masłow. W rozmowie z RIA Novosti nazwał Gui Minhaia przedstawicielem gatunku „hongkońskie śledztwo", który a priori nie cieszy się dużym zaufaniem. „W pracach opozycjonisty zostały połączone realne fakty i plotki i nie można traktować tego rezultatu jako poważne śledztwo. Jest to prasa bulwarowa" — uważa Masłow.
Według niego znaczenie tej postaci jest wyolbrzymione: „Jeśli zapoznamy się z historią sprawy, zobaczymy, że chińscy dysydenci byli często wykorzystywani do presji na ChRL. Nie najwybitniejsze postacie zamieniały się w symboliczne figury. To samo można powiedzieć o Gui Minhaiu. Gdyby nie sztuczny rozgłos zdecydowana większość Chińczyków nigdy nie dowiedziałaby się o nim, a może i nie wie do tej pory".
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.