Puśćmy przez chwilę wodze fantazji. „Gdyby Polska była Polską" — jak śpiewał Jan Pietrzak… a gdyby na dodatek nastąpił Polexit? Ziemia przestałaby się kręcić? Czas stanąłby w miejscu? Gospodarka padłaby w ciągu tygodnia? Niekoniecznie. Podziałajmy na przykładach.
Przykład I: Białoruś
Jechaliście kiedyś samochodem po białoruskiej drodze? Nie? To spróbujcie, polecam. Istna bajka. Żadnych dziur, kolein, pospiesznego łatania gdy mróz trochę zelżeje. Komunikacja miejska nie jest fikcją, w dodatku każdego na nią stać, bo bezrobocie jest ledwie wspomnieniem. Granice są otwarte, droga (ta wyasfaltowana) wiedzie na wschód i na zachód, gdzie kto woli.
Przykład II: Turcja
Przykład III: Wielka Brytania
Na Wyspach wiele rzeczy kuleje, ale z równie wielu przykład brać może cały świat. I nie potrzeba do tego być w Unii. Telewizja BBC może być wzorem rzetelnego dziennikarstwa, gdzie tam do niej naszej reżimowej TVP Jacka Kurskiego… Nie wspominając o służbach specjalnych. Scotland Yard to najlepsi z najlepszych. Błaszczak z Brudzińskim mogą polerować im buty i czyścić garnitury. Ale wolą obierać brukselki.
Przykład IV: Stany Zjednoczone
USA zalewają europejski rynek, a Niemcom dyktują ceny. I nie szkodzi, że mają za prezydenta ksenofoba. Jedno trzeba Trumpowi przyznać: zasłużył się w walce z fake newsami.
Pomarzyć zawsze wolno…
Gdyby skleić w jedno wszystkie zalety krajów spoza Unii, prawdopodobnie zamieszkalibyśmy w krainie wiecznej szczęśliwości.
Polska oczywiście nie wyjdzie z UE. PiS nie boi się wprawdzie trzasnąć drzwiami, ale doskonale zdaje sobie sprawę, że to żadna sztuka. PiS boi się tego, co zaczęłoby się później.
Bo żeby pozwolić sobie na ten komfort, musiałoby dać ludziom coś w zamian, co równoważyłoby chociażby brukselskie pieniądze władowane w start-upy, w programy dla rolników i na projekty naukowe, a także na oferty dla przedsiębiorców. Rząd musiałby sypnąć kasą na infrastrukturę i na służbę zdrowia. A nie ma z czego — przecież w mediach szumu narobił niedawno list polskich europosłów do Jean-Claude'a Junckera z prośbą, by Unia dołożyła się do 500+. Wyjście z Unii wymagałoby przygotowania i zabezpieczenia „tyłów". Na tym odcinku nawet Wielka Brytania dała ciała (z powodu epidemii grypy sparaliżowana była na przełomie grudnia i stycznia cała tamtejsza służba zdrowia. A przed Londynem dopiero najgorsze — gdyż odczuje braki kadrowe razem z definitywnym zamknięciem granic.
Z drugiej strony mrzonką i bajką na dobranoc są opowieści o cudownej Unii, która wcale nie pęka w szwach — i stanowi dla nas jedyną gwarancję rozwoju i pokoju na kontynencie. Z Unii dałoby się wyjść — ale z kimś innym niż Kaczyński u steru. A przede wszystkim z solidnym kilkuletnim planem Polexitu, rozpisanym na poszczególne etapy.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.