Bohaterów śledztwa szukano długo: na początku w Macedonii, potem w Rosji, na Ukrainie i w Gruzji. Ostatecznie wywiad z gruzińskimi snajperami udało się nagrać w Tbilisi, a oni sami ukrywają się teraz w Armenii.
„Oni obawiają się teraz o swoje życie. Nawiązanie kontaktu z sądem i dziennikarzami to próba nagłośnienia sprawy, dzięki czemu, jak sądzą, uda im się uratować życie" — dodał dziennikarz.
Dziennikarz odnalazł ich i porozmawiał z nimi o wydarzeniach na Majdanie.
Jak powiedział Ria Novosti Nergadze i Rewaziszwili, w zabójstwie ludzi na Majdanie zamieszani byli osobiście Serhij Paszynski i Władimir Parasiuk — obydwaj zasiadają dzisiaj w Radzie. Paszynski wyposażył snajperów w broń i rozkazał strzelać do protestujących i funkcjonariuszy policji.
Nergadze twierdzi przy tym, że na Ukrainę jego i innych snajperów zaprosił doradca byłego prezydenta Gruzji Michaiła Saakaszwilego Mamuka Mamalaszwili. Teraz Mamulaszwili dowodzi „gruzińskim legionem" walczącym na Donbasie po stronie Kijowa. Na podróż do Kijowa grupa Nergadzego otrzymała dziesięć tysięcy dolarów, kolejne pięćdziesiąt tysięcy obiecali jej przekazać po powrocie z podróży.
Sąd wysłucha też zeznań prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, który obiecał, że weźmie udział w procesie. Na przesłuchaniu miał też pojawić się Saakaszwili, ale dzień przed posiedzeniem niespodziewanie został wydalony z kraju. Adwokaci byłych berkutowców przekonują, że pośpieszna deportacja polityka jest bezpośrednio związana z wezwaniem do sądu. Saakaszwili maiła bowiem wyjaśnić zeznania gruzińskich snajperów.