Rozmieszczanie prorządowych sił syryjskich w najbliższym czasie w Afrinie jest mało prawdopodobne, nie należy również obawiać się dużych starć z tureckimi wojskami lub interwencji w sytuację ze strony Amerykanów, uważa starszy pracownik naukowy Centrum Studiów Arabskich i Islamskich Instytutu Orientalistyki RAN Boris Dołgow.
„Na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia, że tak naprawdę się dzieje, ale sytuacja jest rzeczywiście dość skomplikowana” — powiedział ekspert RIA Novosti.
„Wydaje mi się problematyczne, aby w najbliższym czasie prorządowe syryjskie jednostki weszły do Afrinu. W najbliższej przyszłości nie należy się tego spodziewać” — powiedział, nie wykluczając przy tym jakichkolwiek możliwych porozumień przede wszystkim ze stroną turecką w tej kwestii.
Według niego „bezpośrednie starcie jest możliwe między niektórymi małymi jednostkami, ale poważne starcie między tureckimi wojskami a prorządowymi syryjskimi oddziałami jest raczej niemożliwe”.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Turcji 20 stycznia poinformował o rozpoczęciu operacji „Gałązka Oliwna” przeciwko formacjom Kurdów w syryjskim Afrinie. Jednocześnie z Turcją działają bojownicy „Wolnej Armii Syrii”. Damaszek zdecydowanie potępił działania Turcji w Afrinie, zauważając, że to terytorium jest integralną częścią Syrii. Moskwa w związku z sytuacją w Afrinie wezwała wszystkie strony do opanowania i poszanowania integralności terytorialnej Syrii.
Sekretarz obrony USA James Mattis wcześniej nazwał sytuację na północy Syrii, gdzie Turcja prowadzi operację przeciwko kurdyjskim formacjom, być może najtrudniejszą w całej jego karierze wojskowej. Mówiąc o działaniach Turcji na północy Syrii, Mattis zauważył, że Turcja miała powody, aby reagować na zagrożenia dla jej bezpieczeństwa, a USA i Turcja jako sojusznicy z NATO popierają przejrzyste i szczere kontakty w poszukiwaniu wspólnych stanowisk.