Pięćdziesięciu deputowanych Knesetu z ramienia koalicji i opozycji (ich liczba rośnie) podpisało apel do Netanjahu z żądaniem odwołania naszego ambasadora z Warszawy „w celu przeprowadzenia konsultacji".
Zdaniem deputowanych Knesetu, którzy podpisali się pod petycją, nasz premier, a także w drodze łączenia obowiązków szef dyplomacji, zareagował na słowa polskiego premiera zbyt delikatnie: potępił je jako „niezrozumienie historii i brak wrażliwości na tragedię narodu żydowskiego", kiedy odbywał z nim rozmowę telefoniczną.

Wydawałoby się, że Monachium jest tym forum, gdzie na miejscu byłoby przypomnienie pogromów Żydów w czasie i po II wojnie światowej, masowych egzekucji żydowskich partyzantów na rozkaz dowódcy Armii Krajowej Bora-Komorowskiego.
Obecnym władzom nie jest wstyd.
Polska okazuje szczere zdziwienie reakcją Izraela na dwulicową ustawę i zgodne niepohamowane oburzenie wewnątrz kraju.
Sytuacja przypomina intymną scenkę rozgrywaną w ostatnim rzędzie w teatrze lub kinie, kiedy w grobowej ciszy rozlega się zdumiony głos:
— Oj, Misza, a ja nie wiedziałam, że Pan jest Żydem!
Leonid Łucki, pisarz i publicysta, obecnie mieszka w Ramat Gan (Izrael)
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.