„Ataki na przedmieścia stolicy, rejony Aleppo i operacja w Afrinie, prowadzone przez tureckie siły i formacje zbrojne, służą jednemu celowi — odciągnięciu armii od operacji w Idlibie. Ze strony państw agresorów od dawna padają głosy, że ofensywę w Idlibie należy zakończyć. Ze szczególną mocą zaczęto się tego domagać, gdy syryjska armia zaczęła odnosić szereg zwycięstw nad terrorystami. Ci mszczą się za porażkę, zabijając cywilów. W ostatnich dniach na Damaszek zrzucono ponad 1500 bomb. Żadna z nich nie spadła na obiekt wojskowy, atakom podlegały wyłącznie budynki cywilne. W atakach zginęły dziesiątki osób, w tym dzieci".
Jak mówi deputowany, kiedy sprzymierzone z syryjską armią siły narodowe wkroczyły do Afrinu, zostały ostrzelane, ale w nieznacznym stopniu. „Oświadczam z pełną odpowiedzialnością za słowa, że nikt nie ucierpiał". Polityk Muhannad Ali al Haj Ali uważa, że Ankara nie zacznie tych sił atakować, bo byłoby to równoznaczne z agresją przeciwko syryjskiej armii. A ona pociągnęłaby za sobą niezwłoczną bezwględną odpowiedź.