Wiele dużych miast w rozwiniętych i niektórych rozwijających się krajach (na przykład w Chinach) stale doświadcza problemów związanych ze smogiem i wysokim poziomem zanieczyszczenia powietrza. Za główne źródło tego zanieczyszczenia uważane są samochody i przedsiębiorstwa przemysłowe, w których emisjach jest wiele substancji rakotwórczych, toksycznych aerozoli i innych niebezpiecznych substancji.
Gilman i jej koledzy stwierdzili, że spaliny samochodowe nie są jedynym, a nawet nie są głównym powodem zanieczyszczenia powietrza. Do tego wniosku doszli po zbadaniu zawartości substancji rakotwórczych i innych szkodliwych cząsteczek w powietrzu mieszkań i na ulicach różnych miast Ameryki.
Substancje takie w dużej ilości są obecne w ropie, benzynie i produktach spalania, a za ich główne źródło tradycyjnie uważa się samochody, stacje paliw i fabryki.
Po przeanalizowaniu danych statystycznych, które są zbierane przez amerykańskie agencje ochrony środowiska i po pomiarze poziomu zanieczyszczenia powietrza w Los Angeles, ekolodzy byli zaskoczeni tym, że głównym źródłem związków lotnych były nie samochody lub zakłady przemysłowe, (choć ich poziom emisji jest znacznie wyższy niż przewiduje norma), ale towary kosmetyczne i drogeryjne.
„Według naszych pomiarów, stężenie substancji lotnych w domach często było dziesięciokrotnie wyższe niż na zewnątrz, co można wyjaśnić tylko przez fakt, że ich źródłem były kosmetyki na bazie surowców węglowodorowych” — dodaje Allen Goldstein, ekolog University of Berkeley.
Dlaczego tak się dzieje? Według naukowców wynika to z faktu, że ustawodawstwo większości krajów nie uwzględnia zawartości lotnych węglowodorów w produktach kosmetycznych i nie reguluje ich obrotu ani stosowania. Trzeba to poprawić w nadchodzących latach, podsumowują autorzy.