Stały przedstawiciel podkreśliła, że USA kontynuują wywieranie presji na Rosję, która, zdaniem Haley, „obejmuje” rząd prezydenta Syrii Baszara al-Asada i przeszkadza w dostarczaniu pomocy humanitarnej do Wschodniej Guty.
Przy tym Haley nie wykluczyła, że Waszyngton może znów zaatakować Syrię, jak w kwietniu 2017 roku, jeśli potwierdzą się doniesienia o użyciu broni chemicznej. „Ataki rakietowe nie są nanoszone tak po prostu. Należy zrozumieć, kto będzie znajdować się w okolicy uderzenia. Prezydent (Donald Trump — red.) dał do zrozumienia, że nie będzie opowiadać o swoich planach, ale al-Asad rozumie, że będziemy działać, jeśli zobaczymy dowody na to (użycie broni chemicznej — red.)” — powiedziała Haley, zaznaczając, że teraz syryjski przywódca chodzi „po cienkim lodzie”.
W odpowiedzi na to Ministerstwo Obrony Rosji oświadczyło, że oskarżenia USA o użycie broni chemicznej przez siły rządowe w Syrii opierają się wyłącznie na plotkach, wiadomościach z sieci społecznościowych i zeznaniach bojowników. Z kolei rosyjskie MSZ potępiło takie oświadczenia Waszyngtonu, nazywając je bezpodstawnymi.