— Zapomnijcie o Rosji, dla USA realne zagrożenie stanowią Chiny — podkreśla dziennikarz.
Tę analizę przekazano FBI, które wykorzystało ją do tego, aby zdobyć zgodę sądową na inwigilowanie ludzi należących do ekipy Trumpa. Innymi słowy, sztab wyborczy Clinton pośrednio współpracował z rosyjskimi źródłami — początkowo, aby mieć wpływ na wybory, a potem, gdy okazało się, że jest to mało skuteczne, aby dyskredytować rywala Demokratów.
Ogromny sztuczny archipelag zbudowany przez Chiny na Morzu Południowochińskim i uzbrojony w różną broń jest „rażącą próbą rozszerzenia przez Chiny ekspansji terytorialnej i zapewniania sobie hegemonii w tej części świata".
Nie ma dnia, aby nie pojawiały się doniesienia o sukcesach wojskowych i technologicznych Chin. Pewien portal poświęcony technologiom niedawno stwierdził, że USA więcej nie mają zagwarantowanej pozycji lidera w sferze technologii wojskowych.
— Są nie tylko potencjalnymi przystaniami dla szpiegów, ale i tubami chińskiego rządu, do których zadań należy promowanie linii partii — pisze Roger Kimball.
Na koniec stwierdza: „Politycznie poprawne elity w Ameryce krzyczą o rosyjskiej ingerencji. Tymczasem poza ich świadomością wyrasta poważne, wielowymiarowe zagrożenie. Kiedy się obudzą?".