Ilekroć żyjący władcy brali się za prześladowania martwych przeciwników — niezależnie od tego, czy wynikało to z bezsilnej wściekłości, zabobonnego lęku lub zwykłego barbarzyństwa — historia nie była dla nich zbyt łaskawa.
Jakkolwiek było, 350 lat później każdy wie, kim był Oliver Cromwell, podczas gdy Karol II Stuart, który nakazał trupią egzekucję, jest przypiskiem w podręcznikach do angielskiej historii, znanym głównie z mnogości nieślubnych dzieci i dwóch katastrof, które zdarzyły się za jego panowania — Wielkiej Zarazy i Wielkiego Pożaru.
Jeszcze gorzej skończył papież Stefan VI, który w 897 roku kazał wykopać i postawić przed sądem swojego „przedpoprzednika", papieża Formozusa.
Rozkładające się zwłoki zmarłego 10 miesięcy wcześniej papieża ubrano w szaty pontyfikalne, posadzono na tronie, poddano osądowi trybunału, który przeszedł do historii jako „trupi synod", po czym uznano za winne złamania prawa kanonicznego. W ramach kary trupowi odcięto trzy palce prawej dłoni — za życia używane do błogosławienia wiernych — a następnie odarto go z szat papieskich, zakopano w anonimowym grobie, po czym szybko wykopano i wrzucono do Tybru. Widowisko wywołało w Rzymie zamieszki, które zakończyły się wtrąceniem Stefana VI do lochu, gdzie został zamordowany.
O pośmiertnym ukaraniu heretyka zdecydował papież Marcin V, w historii znany głównie ze wzniecania antyżydowskich pogromów i rozpętania wojen husyckich. W liście do Władysława Jagiełły w 1429 roku Marcin V pisał: „Zwróć swoje siły przeciwko Czechom, pal, zabijaj i czyń wszędzie pustynię, gdyż nic nie jest bardziej miłe Bogu niż eksterminacja Husytów. Pamiętaj, że ci bezbożni ludzie ośmielają się głosić zasadę równości".
XXI-wieczni władcy Polski, pragnący degradować i wykopywać trupy przeciwników, którym nigdy nie podskoczyli za życia, podzielą los swoich średniowiecznych prekursorów.
Nawet jeśli będzie tam obok Piłsudskiego, Wojtyły i Wałęsy.
Nie zawsze można dobierać sobie towarzystwo.
Agnieszka Wołk-Łaniewska, publicystka polska, Warszawa
Tekst jest publikowany za zgodą autora. Oryginał pierwotnie ukazał się na stronie Trybuna.info.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.