Loty zapoznawcze
Obecność swojego specnazu w krajach bałtyckich Pentagon przyznał na początku 2017 roku. W wywiadzie dla The New York Times szef zarządu Sił Operacji Specjalnych generał Raymond Thomas oświadczył, że w każdym kraju bałtyckim stacjonuje około dziesięciu amerykańskich żołnierzy sił specjalnych. Nie powiedział jednak, czym zajmują się u rosyjskich granic. Dla ekspertów nie stanowi to jednak żadnej tajemnicy.
Pod hasłem solidarności i wsparcia partnerów z NATO w krajach bałtyckich Amerykanie rozwiązują utylitarne zadania" — powiedział w rozmowie ze Sputnikiem dyrektor Ośrodka Koniunktury Politycznej Iwan Konowałow. „Jedną z cech charakterystycznych szkolenia amerykańskiego specnazu są treningi na różnych teatrach działań wojennych. Siły specjalnego przeznaczenia badają dzisiaj mało znany bałtycki teatr działań wojennych, niewykluczone, że przejdzie przez niego rotacyjnie cały speznaz, nie wyłączając lotnictwa.
Zmiennopłatowce V-22 Osprey to idealna „taksówka" dla dostaw, transportu i ewakuacji komandosów. Za bodziec do ich utworzenia posłużyła operacja „Orli Pazur". W kwietniu 1980 roku amerykańska jednostka specjalna usiłowała przebić się na ośmiu śmigłowcach transportowych do Teheranu, gdzie radykałowie zajęli ambasadę USA i wzięli ponad 50 zakładników. W czasie dotankowania w tymczasowej bazie na irańskiej pustyni jeden ze śmigłowców zderzył się z tankowcem, i operację trzeba było zakończyć.
Po tym epizodzie Amerykanie zaczęli myśleć nad opracowaniem uniwersalnej maszyny, która mogłaby startować i lądować w sposób śmigłowcowy, a przy tym pokonywać duże odległości. Testy zmiennopłatowca V-22 Osprey, skonstruowanego przez spółkę Bell, startowały w 1989 roku, ale na wyposażenie wojsk Osprey trafił dopiero w połowie lat 2000. Mimo wielu problemów towarzyszących projektowi maszyna dokonała prawdziwej rewolucji — przy wertykalnym starcie może pokonać ponad dwa tysiące kilometrów bez dotankowania w powietrzu, zasięg działań bojowych wynosi 590 kilometrów.
Chiński scenariusz
Jak mówi Konowałow, jednym z głównych zdań Sił Operacji Specjalnych USA w krajach bałtyckich jest praca z lojalnymi siłami na tyłach przeciwnika, tworzenie i zaopatrywanie partyzanckich pododdziałów. Dlatego niewykluczone, że poza zapoznaniem się z terenem, Amerykanie wychowują w krajach bałtyckich nowe pokolenie „braci leśnych" na wypadek hipotetycznej rosyjskiej agresji.
Daną taktykę USA po raz pierwszy zastosowały w czasie Wojny Koreańskiej. Wytresowana przez amerykańskich instruktorów piechota partyzancka ONZ (UNPIK) przeprowadzała dywersyjne rajdy na tyłach wojsk KRLD. W czasie wojny wietnamskiej jednostka specjalna „Zielone Berety" zorganizowała spośród plemion górskich „nieregularne grupy obrony cywilnej", które działały na szlaku Ho Chi Minha.
To, że USA mogą przekazać jakieś bezcenne doświadczenia prowadzenia wojny partyzanckiej swoim bałtyckim partnerom, budzi duże wątpliwości" — mówi Konowałow. Ciężko określić je jako pozytywne. We Wietnamie proamerykańscy partyzanci działali niezbyt skutecznie, ich jedynym osiągnięciem w Afganistanie było przekazanie mudżahedinom „Stingerów", wysiłki instruktorów i koordynatorów praktycznie nie wpłynęły na przebieg działań wojennych.
Tymczasem NATO nie skrywa, że rozpatruje państwa bałtyckie w charakterze najbardziej prawdopodobnego kierunku możliwego starcia z Rosją. Niedawno Komisja Europejska przedstawiła plan modernizacji infrastruktury transportowej UE zgodnie z wymogami NATO. Dokument przewiduje dostosowanie dróg samochodowych i kolejowych w korytarzu Morze Północne — region bałtycki do transportu ciężkiego sprzętu wojskowego: czołgów, bojowych maszyn piechoty i samobieżnych wyrzutni artyleryjskich.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.