To, co chciałbym zrobić na twoim miejscu: wsiadłbym na rower i sam pojechałbym do zwycięzcy wyborów 4 marca Luigi Di Maio. Z religijną pokorą powiedziałbym mu: oto jestem obok ciebie i jestem gotów wyleczyć Włochy. Na to nawet papież nie znalazłby odpowiedzi. Nie wiem i nie chcę myśleć o tym, jakie pozytywne konsekwencje, w tym na arenie międzynarodowej, miałby taki krok. I… Nie chcę nawet myśleć o tym, co się stanie, gdybyś tego nie zrobił…
Jak napisał autor jednego z artykułów poświęconych tej interesującej propozycji, „kiedy Celentano milczy, jest geniuszem. Stał się sławny dzięki swojemu słynnemu milczeniu”.
Tymczasem Celentano kontynuuje swój apel do Renzi:
Wiem, że to rzadko dzieje się w polityce, ponieważ dla polityków jedynym możliwym sposobem działania jest oburzenie, ale być może ty jesteś inny. Może przynajmniej umiesz przegrywać. W końcu, nie ucząc się, jak przegrywać, nie będziesz mógł ponownie WYGRAĆ”.