Bateria brzegowych kompleksów artyleryjskich „Bierieg” zajmuje pozycje, aby bronić czarnomorskiego wybrzeża Kubania. Formacje artylerii przeciwokrętowej działają jak w zegarku: zajęcie pozycji, wykrycie obiektu, postawienie systemu w stan gotowości bojowej. Kilka minut i w wyznaczonym obszarze basenu morskiego zaczynają wybuchać pociski.
Pocisk leci na wysokości 25 metrów nad poziomem morza i może unieszkodliwić nawet krążownik. Zasięg rażenia – 24 km. Na morzu cele imitują okręty, które podpływają do brzegu. Są one kilkakrotnie mniejsze niż jakikolwiek obiekt nadwodny.
Artylerzyści trafiają w „przeciwnika” oddalonego o 6 km od brzegu. Strzelają pojedynczo lub w składzie pododdziału. Celność trafienia zależy od skoordynowanego działania całej dywizji.
„Każdy zna swoje obowiązki, może też zastąpić dowolnego członka załogi. Wiemy wszystko o dziale, mechanizmach, co gdzie wstawić, wlać. To wszystko jest sprawdzane przed każdym strzelaniem” – powiedział starszy marynarz, celowniczy systemu artyleryjskiego „Bierieg” Andriej Suchow.
Z innego kierunku zajmuje pozycje bojowe kolumna dywizji brzegowego systemu rakietowego „Bał”. Potężne ciągniki pokonają nawet bezdroża, aby natychmiast zająć pozycje startowe i w jak najkrótszym czasie przeprowadzić atak rakietowy. System w ciągu kilku minut zostaje postawiony w stan gotowości bojowej.
A dzięki umiejętności szybkiego zmieniania pozycji i maskowania się, żołnierze wyprowadzają swoje systemy spod ognia odwetowego.
„Staramy się odchodzić od wszystkich taktycznych wytycznych i działać chaotycznie, aby wróg nie wiedział, co robią nasze siły, czym się zajmują” – wyjaśnił dowódca brzegowej brygady rakietowej Floty Czarnomorskiej Siergiej Jabłokow.
Są to przygotowania do ćwiczeń taktycznych między rodzajami wojsk. W kwietniu z brzegowymi systemami rakietowymi w celności trafień będą rywalizować okręty Floty Czarnomorskiej.