W poniedziałek odbył się przedpremierowy pokaz filmu rosyjsko-polsko-litewskiej koprodukcji „Sobibór". Obsada filmu jest międzynarodowa. Film był kręcony na Litwie. Obraz „Sobibór" powstał przy wsparciu grupy medialnej MAI „Rossiya Segodnya", której częścią jest Sputnik Polska. Zwiastuny filmu już są w internecie.
Jak wiemy 14 października 1943 roku wybuchł bunt w obozie zagłady w Sobiborze, 600 wycieńczonych więźniów podjęło próbę walki ze strażnikami.
— Myślę, że jak najbardziej. Ponieważ fabuła dotyczy Drugiej Wojny Światowej, miejsc zagłady, takich, jakim był Sobibór i pamięć o tym jest żywa. Myślę, że to, kto był reżyserem tego filmu, w jakim państwie on powstał, nie powinno mieć tu żadnego znaczenia. Zresztą, wiem, że jednym z głównych organizatorów tego buntu był rosyjski oficer.
Tego rodzaju pamięć powinna być podtrzymywana. Dobrze, że takie filmy powstają. I ich prezentowanie, między innymi w Polsce, powinno służyć podtrzymywaniu pamięci, a przede wszystkim przestrogą, żeby nigdy więcej coś podobnego nie miało miejsca.
— Spory między historykami są rzeczą naturalną, dobrze, że one istnieją. Natomiast nikt poważny nie kwestionuje, że w Sobiborze odbywała się masowa zagłada ludzi. Ten, kto będzie próbował kwestionować sam sens przypomnienia tego, stawia się w równym rzędzie z niesławnymi rewizjonistami, którzy kwestionują Holokaust.
Próby stwierdzenia politycznego, że akurat taki film zrobiła Rosja, w moim przekonaniu są zupełnie nie na miejscu. Ten film, aczkolwiek go jeszcze nie widziałem, nie kwestionuje w żadnym wypadku Holokaustu. Natomiast, jak już powiedziałem, należy o tym mówić, zresztą, nie tylko o obozie koncentracyjnym w Sobiborze, w Oświęcimiu, także w innych miejscach zagłady.
Należy o tym przypominać, ponieważ niestety demony nazizmu cały czas odżywają, i to jest bardzo niebezpieczne. W tym momencie nawiązywanie do tego przez stronę rosyjską jest jak najbardziej chwalebne.