Na żywo poinformował, że izraelski wywiad zdobył półtonowe archiwum składające się z około stu tysięcy dokumentów papierowych i cyfrowych, które świadczą o tym, że irański program nuklearny zawierał tajny komponent wojskowy o kryptonimie „projekt Amad”.
Jak wiadomo, zerwanie „irańskiego porozumienia nuklearnego” jest obecnie jednym z głównych międzynarodowych priorytetów Donalda Trumpa i jego administracji. Amerykański prezydent wielokrotnie nazywał to porozumienie, które uznano za praktycznie najważniejsze osiągnięcie polityki zagranicznej Baracka Obamy, bezużytecznym i obiecał do 12 maja zadeklarować swoją ostateczną decyzję w jego sprawie.
Intensywny program kontaktów między głowami najbardziej wpływowych państw świata w ostatnich dniach (spotkania Trumpa z szefami Francji i Niemiec, liczne rozmowy telefoniczne, w tym kontakty Netanjahu z prezydentem Rosji) jest w dużej mierze poświęcony temu tematowi. Waszyngton naciska na likwidację porozumienia, czemu opierają się europejskie mocarstwa, nie wspominając już o Rosji.
Tel Awiw, biorąc pod uwagę jego stosunki z Teheranem, oczywiście w pełni popiera w tym względzie USA i swoim nowym krokiem włożył duży wkład w umocnienie ich pozycji.
Wydaje się, że rzeczywistość jest znacznie bardziej prozaiczna: dokumenty, które zostały zaprezentowane przez Izrael, nie mają żadnego istotnego znaczenia, ponieważ w obecnej sytuacji fakty i prawda, jako takie, nie mają żadnego wpływu na decyzje podejmowane przez Zachód.
W ubiegłym tygodniu ponownie pokazała to historia briefingu zorganizowanego przez Rosję w siedzibie Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej. Przywieziono tam 17 mieszkańców syryjskiej Dumy, w tym uczestników sceny filmu „Białych Hełmów”, ale, jak wiadomo, Stany Zjednoczone i ich młodsi partnerzy zgodnie zamknęli oczy i zatkali uszy, ignorując zdarzenie.
Więc oddając hołd Mosadowi, który po raz kolejny potwierdził swoją reputację jako jedna z najlepszych służb wywiadowczych na świecie, należy zauważyć, że Benjamin Netanjahu w analogiczny sposób mógłby przedstawić próbkę z jakąś świecącą substancją i oświadczyć, że jest to uran zdobyty przez izraelski wywiad w trzewiach irańskiego tajnego obiektu, w którym opracowywana jest broń jądrowa.
Jak wiadomo, to właśnie Europa jest w rzeczywistości główną przeszkodą na drodze Trumpa, a wizyta Macrona i Merkel nie zmusiła ich do zmiany swojego stanowiska. Stary Świat uparcie opiera się poświęceniu się w imię ratowania amerykańskiej gospodarki.
W rzeczywistości ostatnie wydarzenia namacalnie pokazują dramatyczne zmiany w amerykańsko-europejskich stosunkach.
Europa wykazuje pełną solidarność z Waszyngtonem w drugorzędnych dla siebie tematach (atak rakietowy na Syrię na absolutnie zerowym uzasadnieniu), ale z powodzeniem realizuje swoje interesy w naprawdę ważnych dla siebie kwestiach (Gazociąg Północny 2).
„Irańskie porozumienie nuklearne” to naprawdę ważna dla Europy sprawa, ponieważ stoją za nim już podpisane wielomiliardowe kontrakty z Teheranem i interesy wielkiego europejskiego biznesu.
W związku z tym najciekawsze pytanie w tej sprawie brzmi: czy USA uda się osiągnąć to, czego chcą od europejskich partnerów? Bo jeśli nie, będzie to oznaczać, że świat w końcu wkroczył w nową erę.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.