3 Maja rok temu Duda po raz pierwszy oficjalnie zapowiedział referendum w tej sprawie — i ogłosił, że Polsce potrzebny jest system prezydencki. Wówczas koledzy i koleżanki z partii głośno bili brawo. Teraz jednak nieśmiało przebąkują, że chyba jednak system kanclerski będzie lepszy.
Powołują się przy tym na analizy ekspertów, które zaprezentowano równolegle z konwencją prezydenta na Stadionie Narodowym pod hasłem „Wspólnie o Konstytucji" 26 kwietnia.
Marek Kuchciński wytłumaczył: „Przed prawie dwoma laty, aby rozpocząć dyskusję ws. uchwalenia nowej konstytucji, prezes PiS Jarosław Kaczyński zwrócił się do grona wybitnych ekspertów z prośbą o przygotowanie, przedstawienie swoich opinii na temat zmian". Miały to być tak zwane ankiety konstytucyjne. Przez cały ten czas PiS zarzekał się, że nie stoją one w sprzeczności z inicjatywą prezydenta, a jedynie mają wybadać klimat dla konstytucyjnych reform. Teraz jednak już takie deklaracje nie padają, a Duda jest w całym procesie marginalizowany. Wystarczy przypomnieć sobie znaczący fakt, że Jarosław Kaczyński skrytykował nawet prezydencką propozycję terminu przeprowadzenia referendum: prezes uznał, że 11 listopada „to data nieszczęśliwa".
Wiadomo, że takie wnioski Dudzie się nie spodobają, bo jest to wycofanie go na pozycję paprotki. Jacek Sasin stwierdził, że partia chciałaby „pracować nad zagadnieniem zmiany w profesjonalny sposób". Czyli w swoim własnym gronie, po ostudzeniu zapału głowy państwa. Na razie jednak oficjalnie prezydenckiego referendum nie anulowano.
— Ta dyskusja nie rozstrzyga o referendum. Nie posiadam wiedzy, czy my na tej podstawie będziemy coś wnosić do prezydenta. Nie tylko w tym gronie dyskutuje się o zmianach w konstytucji — powiedział Marek Suski.
Według nowej „kanclerskiej" wizji PiS państwo zostałoby przebudowane całkowicie. Rola prezydenta sprowadziłaby się de facto do dekoracji, ochrona własności prywatnej zostałaby zniesiona, a „wola narodu wyrażona w wyborach" miałaby stać ponad prawem. Czyli, jeśli spełni się wizja prezesa, będzie jeszcze mniej demokratycznie.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.