Prezydent USA wbrew sprzeciwom europejskich sojuszników i Rosji ogłosił zerwanie porozumienia nuklearnego z Iranem, do którego sześciu międzynarodowych pośredników (pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ i Niemcy) dążyło przez ponad 10 lat.
Państwa zachodnie podejrzewają Teheran o pracę nad tajnym nuklearnym programem wojskowym jeszcze na początku lat 2000. Od tamtego czasu aż do podpisania Wspólnego Kompleksowego Planu Działań (JCPOA) między Teheranem i sześcioma międzynarodowymi pośrednikami (USA, Wielka Brytania, Francja, Rosja, Chiny i Niemcy) w lipcu 2015 roku irańskie władze niezmiennie powtarzały, że program atomowy ma charakter wyłącznie pokojowy, lecz utrudniały inspektorom MAEA dostęp do swoich obiektów jądrowych.
Po objęciu fotelu prezydenta Donald Trump wielokrotnie groził wystąpieniem z porozumienia zawartego w 2015 roku. Według niego jest to „najgorsze porozumienie" ze wszystkich możliwych, ponieważ zakazuje Iranowi produkcji bomby jądrowej nie na zawsze i nie rozwiązuje problemu irańskiego programu rakietowego.
„Sojusznicy USA mają bardzo ograniczoną suwerenność polityczną, nie jest wykluczone, że również będą musieli wystąpić z porozumienia — uważa Aleksiej Podbieriozkin, dyrektor Centrum Badań Wojskowo-Politycznych MGIMO. — Poza tym bez USA porozumienie ma niewiele sensu. Iran uzna je za nieważne. Teheran znajdzie mnóstwo powodów, by de facto go nie przestrzegać, zacząć omawiać technologie dostawy rakiet itd. Prawdopodobnie Iran nawet będzie chciał przetestować broń jądrową i tutaj konsekwencje mogą być bardzo poważne — eskalacja konfliktu, wojna".