Na łamach Sputnika są fora na koniec każdego artykułu, gdzie wypowiada się grupa ludzi zainteresowanych sytuacją na świecie i w Polsce. Gdy się czyta niektóre komentarze ludzi próbujących dobrze radzić Putinowi, Ławrowowi, Merkelowej, Makronowi, a nawet Trumpowi, zaiste śmiech pusty człowieka napada. Putin dobrze wie, co się święci na świecie, i nikt tu nie może konkurować z najlepszym z najlepszych wywiadów tej planety. Dlatego Putin dobrze wie, co robi i co ma robić w dalszej kolejności. Dla nas sytuacja na świecie jest równaniem z wieloma niewiadomymi i doprawdy niektóre posunięcia Putina mogą nas irytować. Dlaczego wycofał wojska z Syrii i ogłosił zwycięstwo, skoro dzisiaj dostajemy informacje z różnych źródeł, że walki nadal trwają prawie w całym kraju? Dlaczego terrorystów wywozi się klimatyzowanymi autokarami w inne miejsca, gdzie dokonują przegrupowania, otrzymują broń od Zachodu i dalej przeszkadzają w ustanawianiu pokoju? Czy mało jest tam miejsca, żeby ich internować i zapędzić do roboty przy odbudowie kraju, który sami zniszczyli?
Trump dopiero od niedawna stara się trzymać język za zębami — jego wcześniejsze przemówienia i wpisy na Twitterze pełne były zapowiedzi, co ma zamiar zrobić lub jak zareagować w odpowiedzi na sytuację na świecie. Posuwał się nawet do twitterowej pyskówki z koreańskim Kimem, posługując się niewybrednymi epitetami. Poza tym były same kłamstwa próbujące usprawiedliwić niedotrzymanie tej lub owej obietnicy z czasów kampanii wyborczej. Gdyby nie powstrzymująca go polityka doradców, sekretarza stanu i nawet Pentagonu, przynajmniej od roku mielibyśmy trzecią wojnę światową. Wszelako dwie z obietnic zostały dotrzymane: Trump wyprowadził Amerykę z porozumienia paryskiego w sprawie klimatu oraz doprowadził do wycofania USA z porozumienia w sprawie zahamowania irańskiego postępu w badaniach nuklearnych, podpisanego przez tzw. „5+1" (USA, Rosję, Chiny, UK i Francję + Niemcy). Tę ostatnią decyzję, zapowiadaną od miesięcy, Trump ogłosił cztery dni przed terminem (12.05.2018), pomimo protestów i prób łagodnej perswazji europejskich sygnatariuszy układu oraz protestów Chin, Rosji i Iranu.
Aby usprawiedliwić posunięcie Trumpa, tydzień temu izraelski premier wymyślił plotkę, że jego Mossad przechwycił ściśle tajne irańskie archiwum zawierające pół tony dokumentów na temat irańskiego, potajemnego programu mającego na celu dalsze prace przy produkcji bomby atomowej. Kto uwierzy w prezentację (kilkadziesiąt slajdów) Netanyahu? Kto da się nabrać na tak dziecinnie prymitywne kłamstwo? Mossad wykradł dokumentację papierową i komputerową akurat na niecałe dwa tygodnie przed anonsem Trumpa, za którym poszło podpisanie zerwania porozumienia z Iranem ze strony USA. Oczywiście na życzenie, a może nawet na rozkaz Izraela.
Natomiast USA nie tylko nie zniosły wszystkich sankcji — jak było powiedziane w porozumieniu — lecz w okresie od 2015 roku do dzisiaj dołożyły następnych. Iran jest prawie tak zduszony sankcjami Zachodu jak Korea Północna.
Intryga zrobiła ogromną krzywdę Stanom Zjednoczonym. Mówi się u nas, że „raz Cygan przejdzie przez wieś…" — inaczej mówiąc, gdy ktoś raz zostanie przyłapany na kłamstwie, nikt już mu potem nie wierzy. Prezydenci i politycy USA tysiące razy zostali złapani na kłamstwie i jedynie naiwne rządy krajów Trzeciego Świata jeszcze liczą na resztki uczciwości hegemona, od którego spodziewają się poparcia i sowitych apanaży za sprzedaż swoich krajów za drobne pieniądze.
Mówi się, że kłamstwo ma krótkie nogi. Oznacza to, że na kłamstwie nie zajedzie się daleko. Kłamstwo wyłazi na wierzch bardzo szybko i jak kij, który ma dwa końce, uderza dotkliwie tego, który się nim posłużył — często zanim uderzy drugi koniec kija, który był wymierzony w kogoś innego.
Ameryka tonie w kłamstwach. God save America!
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.