— Byłem wolontariuszem na festiwalu filmowym Camerimage, który się odbył w moim mieście, Bydgoszczy. Miałem funkcję logistyczną — pilnowałem porządku na sali, sprawowałem kontrolę, czy wszystko idzie zgodnie z planem.
— Powiedzmy sobie szczerze, jeden raz to nie tak dużo. Skąd zatem pomysł wolontariatu i to właśnie w Rosji?
— Zobaczyłem na Facebooku taką informację, że jest możliwość podjęcia wolontariatu podczas mistrzostw świata i zdecydowałem się, ponieważ lubię Wschód. Myślę, że bardziej lubię Wschód, niż piłkę nożną i to było powodem, dla którego wysłałem zgłoszenie.
— Nie, warunkiem była znajomość języka angielskiego i ewentualnie innych języków. W ankiecie można było odnotować, jakimi językami kto się posługuje. Dotychczas studiowałem filologię angielską. W międzyczasie jeszcze język niemiecki, a teraz zacząłem studiować rosyjski. Ja mówię trochę po rosyjsku, ale nie na tyle go znam, żeby swobodnie się w nim komunikować, więc cały proces rekrutacji w moim przypadku był w języku angielskim. Wszystko odbywało się na odległość i bardzo to cenię. To było dosyć wygodne dla potencjalnego wolontariusza. Najpierw trzeba było zarejestrować się na portalu — wpisać swoje dane, dotychczasowe doświadczenie. Jakiś czas po tym był test zdolności językowych, również przez internet. Następnie był wywiad przeprowadzony przez jednego z pracowników komitetu organizacyjnego mistrzostw, wywiad przez skypa. Byliśmy pytani o nasze doświadczenia, nasze motywacje, w jakiej sekcji chcemy być i dlaczego. A potem przyszła pozytywna decyzja, że zostałem przyjęty na wolontariusza.
— Zdecydowałem się na Jekaterynburg, ponieważ to jest najbardziej oddalone miasto z tych wszystkich, gdzie będą się odbywały mistrzostwa, miasto na granicy Europy i Azji. Zastanawiałem się, jak to jest w tym najdalej oddalonym punkcie.
— Czy wie Pan już, jakie będą Pana obowiązki?
— Zostałem zakwalifikowany do sekcji medycznej i kontroli nad dopingiem. Będę pomagał w porozumiewaniu się między zawodnikami a ekipą medyczną. Myślę, że będzie się to sprowadzać do tłumaczeń.
— Zachodnie media często nieprzyjaźnie piszą o Rosji. Czy nie ma Pan obaw przed podróżą?
— Nie. Byłem już w Rosji raz. Byłem w Moskwie. Domyślam się, że Moskwa, to trochę inna Rosja, niż reszta kraju. Ale nie mam obaw. Staram się już zapoznać z tym, jak wygląda miasto, do którego jadę, czego mogę się tam spodziewać.
— Bardzo dobrze wspominam ten wyjazd. Byłem na zaproszenie koleżanki, która jest Rosjanką. Mieszkałem z jej rodziną tydzień. Bardzo mnie ten czas urzekł. Rosjanie są bardzo gościnni. Bardzo ciekawi. Naprawdę nie było nic takiego, co mogłoby mnie od tego kraju odrzucić.
— Moskwianie bardzo lubią pokazywać swoje miasto gościom. Czy nie zamęczono Pana zwiedzaniem?
— Tak, właśnie, zgadza się. Moja koleżanka też koniecznie chciała opowiedzieć mi wszystko na temat jej miasta. Nie było jednak tak, że byłem jakoś specjalnie zmęczony. Co prawda, na przykład dla zwiedzenia Muzeum im. Puszkina to dnia nie starczy, żeby je całe zobaczyć. Cieszę się z tego wyjazdu. Naprawdę dał mi bardzo dużo wiedzy.
— A jakie ma Pan teraz oczekiwania wobec tego wolontariatu, wobec pobytu w Rosji?
— Ja generalnie staram się nie być optymistą dlatego, że można się bardzo rozczarować taką postawą. Oczywiście życzę im jak najlepiej. Słyszałem, że bardzo podnieśli swój poziom w świetle tego, co było jakiś czas temu. Czy wyjdą z grupy? Myślę, że wyjdą, ale na jakiś większy sukces bym nie liczył.
— A szanse Rosjan?
— Trudno mi powiedzieć. Rosja chyba nie jest aż tak znana w świecie piłki nożnej. Na pewno byłoby to wielką radością dla nich, jeśli by wygrali i to we własnym kraju. Również życzę im sukcesów.
— Krótko mówiąc, jest Pan realistą. Jeśli nie Polska, jeśli nie Rosja to, kto może zostać mistrzem świata w piłce nożnej?
— Myślę, że z takich standardowych typów będą Niemcy i Francja. Te drużyny przychodzą mi do głowy.
