Desantowcy trenują w specjalnych amortyzowanych fotelach znajdujących się poza wozem — przybierają pozy „oczekiwania" i „gotowości". Wygląda to jak przymiarki kosmonautów do fotela.
Kiedy wyposażony wóz załadowany jest do samolotu, bojownicy zajmują miejsca w fotelach, zapinają przywiązywane pasy i czekają na sygnał desantowania — opowiada Sputnikowi oficer wojsk powietrznodesantowych (WDW), weteran działań bojowych Aleksander Szerin. — Na parę minut przed wyrzuceniem załoga otrzymuje rozkaz przybrania „pozy gotowości" — pasy muszą być podciągnięte, głowa i kręgosłup ściśle przylegać do fotela. Technologię desantowania ludzi w wozach opancerzonych opanowała jak na razie tylko Rosja. Inni nie mają dość odwagi.
Silne przeciążenia i głuche uderzenie o ziemię jest dla desantowców sygnałem, że BMD w końcu lądował. Od razu załącza się urządzenie detonacyjne i wiatr odrzuca spadochrony na bok. Załoga wydostaje się z foteli, zajmuje swoje miejsca i przystępuje do pełnienia postawionego zadania.
Ministerstwo Obrony Rosji wciąż doskonali systemy spadochronowe do desantowania sprzętu. W tym roku na wyposażenie wojsk powietrznodesantowych trafił nowy spadochronowy system „Bachcza-U-PDS" przeznaczony do wyrzucania BMD-4M, BTR-MDM z załogą w środku.
W zagranicznych wojskach systemy desantowania sprzętu razem z załogą nie przyjęły się. Według niektórych danych radziecki eksperyment usiłowali powtórzyć Francuzi. Do eksperymentu zaprosili przestępcę skazanego na karę śmierci. W przypadku udanej próby obiecano mu amnestię. Jednak w czasie desantu ochotnik zginął.