Chińskie podejście
Obecnie 70% wszystkich transakcji w handlu światowym przypada na dolara, 20% — na euro, resztę dzielą azjatyckie waluty, w szczególności chiński juan.
Na razie w handlu surowcami wykorzystywany jest dolar w charakterze waluty kontraktu, ale juan może go zupełnie wypchnąć z jednego z najszybciej rozwijających się rynków ropy na świecie. Według ekonomistów jest to kwestia najbliższych dziesięciu do piętnastu lat.
I nie chodzi tylko o węglowodory: w dwustronnych stosunkach handlowych największych partnerów finansowych, Moskwy i Pekinu, dolar ma coraz mniej miejsca. W ubiegłym roku udział Chin w rosyjskim handlu międzynarodowym osiągnął 15%. W 2018 roku, według prognoz, wskaźnik ten wzrośnie do 17%, a rola dolara w rozliczeniach będzie tylko słabnąć. Rosyjsko-chińskie porozumienia o handlu bezpośrednim w rublach i juanach weszły w życie już w grudniu 2014 roku. Takie płatności nie oznaczają udziału banków USA, Wielkiej Brytanii czy UE. W konsekwencji systemy finansowe Rosji i Chin są coraz mniej zależne od krajów trzecich.
Iran „zabronił” dolara
W kwietniu Teheran zrezygnował z amerykańskiej waluty i przeniósł wszystkie międzynarodowe rozliczenia na euro.
Waszyngton nałożył nowe sankcje przeciwko Teheranowi, ale Europa nie zamierza rezygnować z irańskiej ropy, a umowy zawierane są w euro, a nie w dolarach.
W euro Iranowi za czarne złoto płacą także Indie, a przy tym w kraju gospodarka rozwija się dynamicznie (w 2018 roku oczekuje się wzrostu PKB o 7%) i potrzeba więcej zasobów energii.
Aby obejść sankcje, swojemu trzeciemu co do wielkości dostawcy Indie zaproponowały prowadzenie rozliczeń za ropę w rupiach za pośrednictwem państwowego UCO Banku. Delhi oświadczyło, że będą stosować się tylko do ograniczeń nałożonych przez ONZ, a nie jakiegokolwiek innego kraju.
Plany porzucenia dolara snuje także Turcja, która już przeszła na wzajemne rozliczenia w walutach krajowych z Iranem. Nie wykluczone, że wkrótce dołączy do nich Rosja. Jak poinformował minister energetyki Rosji Aleksander Nowak, rząd rozważa możliwość rozliczeń za ropę naftową w walutach krajowych — zwłaszcza z Turcją i Iranem — z pominięciem dolara amerykańskiego.
Rezerwy złota
To samo robią także inne kraje. Niemcy zakończyły program wywozu swoich rezerw złota z USA, przywożąc 300 ton sztabek do ojczyzny. Około 100 ton złota repatriowała Holandia.
Odpływ złota z Systemu Rezerwy Federalnej, który rozpoczął się w 2014 roku, trwa niemal bez przerwy. Powody są oczywiste: wzrost stawek Systemu Rezerwy Federalnej, presja na euro i inne waluty ze strony Stanów Zjednoczonych, narastanie ryzyka geopolitycznego. Świat stara się zmniejszyć zależność od dolara.
Najwięcej drogocennego metalu mają same Stany Zjednoczone — osiem tysięcy ton. Niemcy — trzy tysiące ton, Włochy i Francja mają po dwa i pół tysiąca.
Rosja trafiła na piąte miejsce, wyprzedzając po raz pierwszy Chiny: Bank Centralny posiada 1860 ton złota o wartości rynkowej około 80 miliardów dolarów.
Zrzucić z cokołu
Według prognozy Banku Światowego dolar przestanie odgrywać główną rolę w globalnym systemie finansowym. Zostanie zastąpiony systemem trzech walut: euro, dolara i jakiejś azjatyckiej waluty — najprawdopodobniej juana.
Amerykański ekonomista i były doradca MFW Barry Eichengreen wyjaśnia nieuchronność utraty statusu głównej waluty światowej przez dolara: siła nowoczesnych technologii finansowych niszczy „efekty sieciowe”, które tworzyły naturalny monopol walutowy. Proces ten można porównać z rozwojem systemów operacyjnych dla elektroniki — nie trzeba już używać tylko systemu Windows.
Warto pamiętać, że dolar jako światowa waluta rezerwowa zastąpił w 1944 roku funt brytyjski. Wielka Brytania zgromadziła nadmierne zadłużenie i funt załamał się.
Dług Stanów Zjednoczonych przekroczył już 20 bilionów dolarów i stale rośnie, a prasa drukarska nadal działa. Jak zauważył znany inwestor Jim Rogers na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym w Petersburgu, właśnie dlatego amerykańska waluta jest mniej atrakcyjna na rynku. Według jego szacunków dolar straci status światowej waluty rezerwowej do 2030 roku.
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.