Krym dla Ukrainy był pewną strefą offshore, gdzie prało się pieniądze. Wszystko zamieniało się w ziemię. Powstawały domy, pałace, na lato wyjeżdżała tam elita — wszyscy, którzy mieli pieniądze — powiedział.
Moskal podkreślił, że o półwyspie Ukraina „wspominała w lipcu i sierpniu, natomiast 1 września wszyscy o nim zapominali".
„Rada Najwyższa krzyczała, że ziemię nielegalnie kupują, budują domy, ale żadna kontrola nigdy nic nie znalazła. Kiedy tam pracowałem, było około 9 bezskutecznych kontroli Prokuratury Generalnej" — dodał gubernator.
Wcześniej ukraiński dziennikarz Jurij Tkaczow ocenił możliwości Moskwy i Kijowa w utrzymywaniu Krymu i doszedł do wniosku, że Ukraińcy nie mogą nazywać półwyspu „swoim". Według jego obliczeń Rosja jest gotowa wydawać na rozwój regionu wielokrotnie więcej pieniędzy niż Ukraina. Przy czym Kijów nie ma pieniędzy nawet na utrzymanie własnej infrastruktury.