Na początku czerwca przedstawiciele NASA poinformowali, że na Marsie zaczęła się potężna burza piaskowa, która pokryła część krateru Endeavour, gdzie pracuje łazik Opportunity. Kilka dni po jej rozpoczęciu sytuacja pogorszyła się tak bardzo, że inżynierowie misji musieli wprowadzić łazik w tryb awaryjny i wyłączyć wszystkie jego instrumenty, z wyjątkiem zegara.
Pierwsze ślady burzy, jak zaznaczają naukowcy, łazik Curiosity zaczął dostrzegać już kilka dni po odłączeniu jego „kuzyna” z krateru Endeavour, jednak wtedy w atmosferze nad kraterem Gale, gdzie teraz się znajduje, było stosunkowo mało pyłu.
Jak wcześniej oświadczyła NASA, burza nie powinna powodować poważnych problemów w pracy Curiosity dzięki obecności plutonowego generatora ciepła i energii. Z drugiej strony, według Guzewicha, jej intensyfikacja już zmusiła „pilotów” łazika i zespół naukowy misji, by nieco zmienić strategię pracy.
W szczególności w kraterze Gale’a zrobiło się tak ciemno, że naukowcy musieli poświęcić dużo czasu na zdobycie selfie łazika oraz zdjęć Marsa, a piloci misji starają się utrzymać wszystkie kamery łazika „twarzą do dołu”, aby uniknąć dostania się pyłu do ich soczewek, kiedy nie są używane.
Jak długo potrwa ta burza, naukowcy jeszcze nie wiedzą — nie wykluczają, że może potrwać kilka miesięcy, a nawet połączyć się z nowymi huraganami, które mogą wystąpić na Marsie jesienią czy zimą tego roku.