— Jeżeli Jean-Claude Juncker i Donald Tusk twierdzą, że się zmieniło na lepsze, to może rzeczywiście coś się zmieniło, o czym my, szarzy ludzie, nie wiemy. Niemniej jednak patrząc na Ukrainę, to raczej trudno wyciągać taki wniosek, że coś zmieniło się na lepsze. Chociażby ze względu na imigrację zarobkową, która przyjeżdża do Polski. Skoro jest tam tak dobrze to, dlaczego Ukraińcy tak emigrują, podejmując najgorsze prace najniżej płatne?
— Dla Donalda Tuska to była okazja, by wezwać władze Polski i Ukrainy do łagodzenia napięć na tle historycznym i przypomnieć, że nie wszyscy odrobili swoje lekcje z historii. Jak by Pan przetłumaczył te „dyplomatyczne wskazówki" na zwykły język?
I oni chcieliby jak najszybciej wyciszyć wszelkie spory czy nieporozumienia dotyczące spraw historycznych, ale to niestety tak wyciszyć się nie da. Ta historia ciąży na stosunkach i będzie ciążyć. Nawet, jeżeli będzie zamiatana pod dywan, to będzie wychodzić.
— Tak, jak najbardziej. Ale to na pewno ze strony pana Donalda Tuska nie była krytyka tego, co zrobił Poroszenko, lecz tego, co zrobił pan prezydent Duda. Co do tego ja nie mam wątpliwości. Tak należy rozumieć jego wypowiedź.