
— Skąd wziął się pomysł wzięcia udziału w jednym z najtrudniejszych ultramaratonów świata?
— To była przemyślana decyzja. Szukałem poważnego wyzwania biegowego na trwający sezon i w trakcie rozmów z przyjaciółmi ktoś rzucił temat Elton Ultratrail. Sprawdziłem stronę internetową, poczytałem o samym biegu i o miejscu, w którym jest organizowany. I nie miałem już żadnych wątpliwości, że chcę wziąć w nim udział. Następnie skontaktowałem się z organizatorami, którzy zaakceptowali moją kandydaturę. A byłem jedynym biegaczem reprezentującym państwa Unii Europejskiej.
— Czy wcześniej miał Pan już podobne doświadczenia jako maratończyk?
— Trasa wokół jeziora Elton obejmowała dość rozmaite odcinki — skały, asfalt, piach. Czy to pomagało maratończykom, czy szkodziło?
— Trasa wokół jeziora Elton jest wymagająca. Z wielu względów. Po pierwsze wysoka amplituda dobowych temperatur. W chwili startu jest ok. 20 stopni Celsjusza. Po kilku godzinach temperatura spada do ok. 3 stopni, po czym w ciągu dnia rośnie do ponad 35, a nawet i 50 stopni. Po drugie wiejący wiatr unosi drobinki piasku i soli, które osadzają się w ustach i płucach, przez co utrudniają oddychanie. I w końcu urozmaicona nawierzchnia również nie ułatwia biegu. Większość trasy przebiega po stepowej nawierzchni, pełnej wyrw czy śladów przechodzących zwierząt. Trzeba mocno uważać, żeby nie odnieść kontuzji, a to utrudnia koncentrację na samym biegu. Poza tym przez pierwsze kilometry miałem problemy z koncentracją, ponieważ trwał finał Ligi Mistrzów, w którym pierwszy raz od trzynastu lat grał mój ukochany Liverpool. A ja zamiast oglądać mecz, mimo wszystko wybrałem bieg po stepie.

— Jeżeli zaczęliśmy mówić o przyrodzie, jak to możliwe — biec przez 24 godziny w temperaturze między 30 a 50 stopni Celsjusza? Jak się Pan do tego przygotowywał?
— Bieg wokół Eltonu był ukoronowaniem pierwszego półrocza sezonu biegowego, przed wakacyjną przerwą. I najważniejszym biegiem w moim kalendarzu biegowym w tym okresie. Przygotowywałem się, m.in. startując w dwóch maratonach w Madrycie i w Lublinie. Łączyłem trening czysto biegowy z treningiem funkcjonalnym, poprawiającym moją ogólną sprawność. W sumie jest to sześć treningów w tygodniu. Jednak nie mniej ważne od fizycznego jest przygotowanie psychiczne. Proszę mi wierzyć, ale głównym wrogiem podczas długotrwałego wysiłku fizycznego jest nasz własny mózg. To on apeluje do nas o zachowanie rozsądku. I o zatrzymanie się. Jeżeli potrafimy zająć go innymi myślami, będziemy już bliscy sukcesu. Niemniej nie jest to łatwe.
— Latarka czołówka z zapasową baterią, folia NRC, światełko tylne, naładowany telefon komórkowy z numerami do organizatorów, plecak lub kamizelka biegowa, ekwipunek pozwalający na przenoszenie ze sobą co najmniej 1,5 litra wody, okulary przeciwsłoneczne, nakrycie głowy i gwizdek sygnalizacyjny. To takie niezbędne minimum, pozwalające na uniknięcie odwodnienia, przegrzania lub w miarę bezpieczne przetrwanie w trudnych warunkach do chwili nadejścia pomocy. Warto mieć ze sobą z pewnością jeszcze coś wysokoenergetycznego do jedzenia, kofeinę czy tabletki z solą, zapobiegające odwodnieniu i uzupełniające deficyty sodu w organizmie wywołane długotrwałym wysiłkiem w wysokich temperaturach.

— Czy jest Pan zadowolony z własnego wyniku? Сo, według Pana, było najtrudniejsze?
— Jestem zadowolony, choć po cichu liczyłem na zejście poniżej 20 godzin. Złamanie 22 godzin i zajęcie 38. miejsca w tak doborowym towarzystwie i w tak trudnych warunkach w sumie uważam za sukces. Najtrudniejsze było wyjście na drugi krąg. Razem ze mną w punkcie kontrolnym byli biegacze z dystansu 82 km, dla których był on metą. Patrzyłem, jak piją zimne piwo, a ja miałem przed sobą kolejne 82 km biegu w narastającym upale. Prawie dwa dystanse maratońskie. Było ciężko.
— Czy udział w maratonach to dla Pana styl życia, czy hobby?
— Biegi długodystansowe są moim hobby. Sposobem na spędzanie wolnego czasu, ale również i pretekstem do odwiedzania ciekawych miejsc. Pewnie gdyby nie ultramaraton, nigdy bym się o Eltonie nie dowiedział, nie mówiąc już o przyjeździe do tego cudownego i kosmicznie nieziemskiego miejsca.


— Co doradziłby Pan początkującym maratończykom?
— Spełniajcie swoje marzenia. Jeżeli chcecie przebiec maraton lub ultramaraton, przygotujcie się do tego z głową, ale nie bójcie się samego dystansu. Traktujcie to jako świetną zabawę. I pamiętajcie, że wszystkie ograniczenia są jedynie w waszych głowach. Jeżeli pokonacie barierę psychologiczną, możecie wszystko. Dosłownie.