— Proszę spojrzeć na Serbię: czy są tu jacyś Rosjanie? Jakieś bazy? Albo weźmy Bośnię i Hercegowinę: nie ma tu żadnego rosyjskiego żołnierza, a oni rozdmuchali historię, jakby tu niemalże Marsjanie przylatywali. Albo weźmy to: Rosja wspiera paramilitarne organizacje w Republice Serbskiej, co oznacza, że Republika Serbska się zbroi. Wszystko to zmyślone historie. Rosjanie nie mają żadnych baz wojskowych, nie ma tu żadnego rosyjskiego wojskowego, poza attaché wojskowym w rosyjskiej ambasadzie. Powiem szczerze, mając na uwadze rozmieszczone tu zachodnie struktury wojskowe, chciałbym, żeby w tych miejscach przez wzgląd na parytet znalazły się także rosyjskie struktury. Ale już w takich warunkach żyjemy. A oni (Brytyjczycy — red.) po prostu wysyłają swój kontyngent wojskowy bez zgody organów państwowych BiH, i twierdzą, że są tu Rosjanie.

— Jak się ma projekt budowy rosyjsko-serbskiego centrum prawosławnego w Banja Luce?
— W niedzielę spotkał się Pan z prezydentem Serbii Aleksandrem Vuciciem. Jakie kluczowe kwestie były omawiane na tym spotkaniu?
— Pozostańmy przy kwestii Kosowa: jeśli Prisztina będzie nalegać na członkostwo w NATO, czy to oznacza, że Republika Serbska też może zażądać niepodległości?
— Bośnia i Hercegowina to bezsilne, umierające państwo, które trzyma się na układzie z Dayton, gruntownie nadpsutym przez udział w nim państw zachodnich. Ten twór trwa wyłącznie za sprawą zagranicznego interwencjonizmu. Mam nadzieję, że do konfliktu nie dojdzie, wspólne instytucje państwowe upadną i pozostanie nam tylko uznać i tak funkcjonujące mechanizmy. A Republika Serbska to jedyna część BiH, która ma szanse na samodzielne funkcjonowanie.
— Czy uważa Pan za konieczne upieranie się przy powiązaniu kwestii Kosowa z kwestią Republiki Serbskiej?
— Czy spodziewa się Pan tego, że jeśli Pańska partia (Sojusz Niezależnych Socjaldemokratów — red.) zwycięży w wyborach, NATO oznajmi, iż były „niedemokratyczne"? Czy wyślą swoich obserwatorów?
— Jak Pan uważa, czy groźby Nasera Oricia (w ubiegłym tygodniu, na prezentacji książki o Srebrenicy, były dowódca ugrupowania wojsk Armii Republiki Bośnia i Hercegowina, oskarżony o zbrodnie wojenne, a następnie uniewinniony przez Trybunał w Hadze, oświadczył, że „wojna zacznie się prędzej, niż sądziliśmy"), decyzja Londynu o wysłaniu dodatkowego kontyngentu do BiH i wyrażenie nadziei na to, że wybory w Bośni i Hercegowinie będą „demokratyczne", wszystko to w jednym i tym samym czasie, to zbieg okoliczności?
Nic nie jest zbiegiem okoliczności. NATO bierze na siebie prawo interpretowania demokracji, co jest dowodem politycznej natury tej organizacji. Tych 40 — jak mówią Brytyjczycy — wojskowych, których wysyłają do Bośni przed wyborami, to w rzeczywistości wysokiej klasy specjaliści ds. sieci społecznościowych, mediów, profesjonalni twórcy chaosu. Wiemy, że wszyscy zostaną rozmieszczeni w Republice Serbskiej. Wiemy, kim oni są. Staramy się trzymać kontrolę nad własnym terytorium, dlatego zbieramy wszystkie niezbędne informacje. Oni usiłują opowiadać, że władze są skorumpowane i związane ze strukturami przestępczymi, podczas gdy sami kontrolują wszystkie państwowe instytucje. Prokuraturą, sądem, policją na poziomie BiH zarządzają obce państwa.