Jeśli zaś chodzi o rentę rodzinną, to należy się ona niezależnie od miejsca zamieszkania (to z kolei gwarantuje polsko-ukraińska umowa z 2012). Pieniądze mogą być wysyłane na konta zagranicznych banków. Jeśli pracujący w Polsce Ukrainiec umrze, po jego śmierci rodzinie nadal będą wypłacane świadczenia. Na podobnych zasadach Ukraińcy w przyszłości będą mogli ubiegać się o rentę z tytułu niezdolności do pracy.
Kresy.pl pociągnęły temat ukraińskich emerytów:
Money.pl potwierdzał, że wystarczy kilkumiesięczny okres ubezpieczenia w Polsce, by ubiegać się o świadczenie w wysokości 1000 zł. NaTemat podkreślał, że polski ZUS będzie opłacał w praktyce również pracę wykonywaną na Ukrainie. Taki zapis miał stanowić ochronę dla polskich repatriantów, ale najwyraźniej w poprzedniej kadencji Sejmu nie spodziewano się zalewu przez ukraińską falę pracowników.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odpowiedziało w końcu na obawy marszałka Tyszki. Resort Elżbiety Rafalskiej twierdzi, że to przedwczesne lęki — polski podatnik na wypłatach świadczeń dla Ukraińców nie ucierpi. „Wobec tak dużej liczby obywateli Ukrainy opłacających składki do polskiego systemu ubezpieczeń społecznych, liczba osób uprawnionych do emerytur, ustalonych z zastosowaniem polsko-ukraińskiej Umowy (850 — dane za październik 2017 r.) oraz liczba osób uprawnionych do otrzymywania dopłaty do polskiej emerytury minimalnej (263), jest marginalna" — napisano w odpowiedzi na interpelację posła Kukiz'15. Dodano również, że aby dostać prawo do pobierania emerytury minimalnej, należy spełnić takie same kryteria jak te przewidziane dla Polaków (osiągnięcie wieku emerytalnego oraz odpowiedni staż pracy i opłacania składek). Z podwyższeniami emerytur ukraińskich również ponoć wcale nie jest tak prosto: kwota podwyższenia jest zależna od wysokości przyznanej emerytury polskiej oraz wysokości emerytury ukraińskiej.
Polacy nie są przekonani do pomysłu hojnych wypłat świadczeń dla obcokrajowców. Uważają, że ich kraj jest na to za biedny. W przypadku Ukrainy nadal górę bierze niechęć wynikająca z politycznych zaszłości. Perspektywa zmienia się jednak jeśli chodzi chociażby o pracę na Wyspach Brytyjskich. Tam Polacy czują się ważnym składnikiem rynku pracy i uważają, że tamtejsze świadczenia po prostu im się należą.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.