Ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Siergiej Andriejew w wywiadzie na wyłączność dla Agencji Sputnik zastanawia się nad przyczynami nieporozumień, wojną z pomnikami żołnierzy-wyzwolicieli, polską rusofobią, problemami historycznymi (i nie tylko) w dwustronnych kontaktach, ciągłym poszukiwaniem rosyjskich "szpiegów" w Warszawie i możliwościami normalizacji stosunków.
— Nie mógłbym nie zadać pytania, które strona polska stawia co tydzień: kiedy Moskwa zwróci szczątki samolotu rozbitego pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.?
— Na to pytanie od niedawna odpowiadam: ambasada Federacji Rosyjskiej w Polsce ma stronę internetową, gdzie zamieszczony jest duży rozdział z wypowiedzią naszego prezydenta, ministra spraw zagranicznych, oficjalnego przedstawiciela MSZ Rosji oraz wywiady ze mną. Wszystko jest tam wyraźnie napisane. Nie mam nic do dodania.
— Polityka bez wątpienia ma wpływ na biznes. Nie da się w pełni wykorzystać możliwości, które w sposób naturalny funkcjonują między sąsiadującymi krajami.
Nasza wymiana towarowa w latach 2014-2015 zmniejszyła się o połowę. Częściowo było to spowodowane zachodnimi sankcjami i naszymi działaniami odwetowymi, ale najważniejszą przyczyną była niekorzystna koniunktura międzynarodowa. Od 2016 roku obroty handlowe rosną. Tendencja ta utrzymywała się w 2017 roku i trwa do dziś.
Oczywiście moglibyśmy działać prężniej i jeszcze energiczniej rozszerzać współpracę, ale w obecnej sytuacji jest to mało prawdopodobne. Biznes w obwodzie kaliningradzkim i sąsiednich regionach Polski świetnie funkcjonował na zasadach małego ruchu granicznego, który działał przez wiele lat. Jednak w 2016 r. władze polskie zdecydowały o jego zawieszeniu i jak dotąd nie ma oznak, że będzie przywrócony. To poważny minus dla powiązań międzyregionalnych.
— Ale mieszkańcy obszarów przygranicznych naprawdę chcą, by mały ruch graniczny był kontynuowany. Zarówno Rosjanie, jak i Polacy…
— Tak, lokalne władze po obu stronach granicy też tego chcą. Ale decyzja podejmowana jest w Warszawie, a tamtejsze stanowisko pozostaje niezmienne.
— Władze polskie, począwszy od 2014 r., zaczęły aktywnie poszukiwać rosyjskich szpiegów. Również obywatele polscy, którzy są w jakiś sposób związani z Rosjanami, napotykają poważne problemy. W polskiej prasie trwa aktywna dyskusja na ten temat…
Jeśli ktokolwiek wypowiada się korzystnie na temat naszego kraju, jego polityki, prezydenta, a nawet zwyczajnie chce nas wysłuchać, zrozumieć, w poszczególnych kwestiach przyznać nam rację, to niezwłocznie zostaje uznany za „agenta Kremla", „piątą kolumnę", a w najlepszym wypadku „pożytecznego (dla Moskwy) idiotę".
Od maja 2016 r. siedzi w areszcie pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji.
Wygląda to dość dziwnie: jeśli ktoś potajemnie angażuje się w tego typu działalność, raczej nie afiszuje się ze swoim prorosyjskim nastawieniem. A jeśli prześladowany jest za swoje poglądy polityczne oraz publiczne wyrażanie sprzeciwu wobec polityki polskiego rządu, to na czym polega jego wina?
Moskwa
Cały wywiad zostanie opublikowany
na stronie Sputnik Polska w środę o godz. 8:00.