W piątek Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrzył skargę Swiridowa i pozostawił w mocy poprzednią decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który także potwierdził legalność decyzji w sprawie pozbawienia dziennikarza statusu rezydenta długoterminowego UE.
Adwokat dziennikarza Jarosław Chelstowski oświadczył w swoim wystąpieniu, że niezależność polskiego sądu budzi wątpliwości.

„Nic nie wie na temat motywów podjętej decyzji. W polskim systemie prawnym panują określone zasady. Podstawowa zasada to ustalenie faktów. Istnieje także możliwość zaskarżenia decyzji" — powiedział adwokat.
„Do tej pory nie mamy pojęcia, co konkretnie, jakie działania stwarzają zagrożenie w ocenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Swiridow spędził w Polsce w sumie ponad 10 lat i przez ten czas ani razu nie wszedł w konflikt z prawem. Trudno powiedzieć, dlaczego Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekły, iż jego obecność w kraju stwarza zagrożenie" — powiedział adwokat.
Chelstowski zauważył, że przy wydawaniu decyzji Wojewódzki Sąd Administracyjny wyjaśnił, iż zapoznał się z dowodami polskich sił specjalnych, ale ich nie ujawnił, nie dając powodowi możliwości odpowiedzi na oskarżenia.
„Tym samym mamy do czynienia z informacją z jednej tylko strony. Rodzi się więc pytanie, czy sąd jest niezależny… Oskarżony nie ma żadnej możliwości zakwestionowania materiałów zebranych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego" — powiedział Chelstowski i dodał, że polskie służby specjalne, świadome tego, że Swiridow nie zobaczy przedłożonych sądowi materiałów, „mogły nim manipulować". Zdaniem adwokata w przypadku ze Swiridowem mogło dojść do naruszenia przez polskie władze ustawodawstwa Unii Europejskiej, bowiem kwestia dotyczy statusu rezydenta długoterminowego UE.
Naczelny Sąd Administracyjny jest ostatnią instancją sądową w Polsce. Po przejściu wszystkich szczebli w Polsce dziennikarz może zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Wszystkie materiały sprawy rosyjskiego dziennikarza objęte są klauzulą tajnością, choć obrona wielokrotnie domagała się wyjaśnienia przyczyn takiego rozstrzygnięcia. Naczelny Sąd Administracyjny odmówił odtajnienia dokumentów. W aktach sprawy Swiridowa leży tylko jeden oficjalny dokument: pismo dyrektora Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w którym czytamy, że „dalszy pobyt wskazanego obywatela na terytorium Polski stanowi rzeczywiste i poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa", nie ma jednak mowy o przyczynach.
W ostatnim czasie OBWE odnotowała jeden przypadek naruszeń praw dziennikarza w Polsce, przy czym chodzi o naruszenie praw nie obywatela Polski, lecz obywatela Rosji. We wrześniu 2015 roku rosyjski korespondent osobiście rozmawiał na ten temat w Warszawie z przedstawicielem OBWE ds. wolności prasy. We wrześniu 2017 roku członkowie rosyjskiej delegacji na corocznej konferencji przeglądowej OBWE dotyczącej wymiaru ludzkiego ponownie oświadczyli, iż decyzja o wydaleniu dziennikarza z Polski jest nielegalna.
Wcześniej rosyjskie MSZ wielokrotnie wyrażało stanowisko, że sytuacja wokół Leonida Swiridowa może być oceniona w kategorii próby ograniczenia wolności słowa i naruszenia praw dziennikarza do prowadzenia swojej działalności zawodowej.