29 czerwca, po strzelaniach ćwiczebnych na poligonie Nikinci prezydent Serbii Aleksandar Vučić wygłosił mowę na temat modernizacji, wyposażenia i uzbrojenia serbskiej armii, w której wspomniał o tym, że Belgrad prowadzi z określonymi państwami rozmowy w sprawie zakupu wojskowych bezzałogowych aparatów latających.
Może izraelskie?
Według informacji uzyskanych przez Sputnika z nieoficjalnych źródeł w Ministerstwie Obrony Serbii aktualnie prowadzone są rozmowy z izraelskimi producentami dronów, uważanych za najlepsze na rynku. Rozmowy są w fazie wstępnej, Belgrad omawia też możliwości zakupu dronów od producentów z innych państw.
Możliwy zakup dronów wojskowych za granicą prezydent Vučić tłumaczy tym, że serbskie technologie w danej sferze poszły niewystarczająco do przodu. Vučić oznajmił, że państwo zamierza w równym stopniu inwestować w krajowe technologie inżynieryjne: produkcję drona taktycznego „Pegaz-011" i drona wywiadowczego „Vrabac", tak jak inwestowało w produkcję serbskich bojowych maszyn opancerzonych Milos i Lazar.
Analityk wojskowy Aleksandar Radic tłumaczy, że opracowane przez belgradzki Instytut Wojskowo-Techniczny „Pegaz 011" i „Vrabac" są przeznaczone tylko do prowadzenia wywiadu i obserwacji i nie przenoszą żadnej amunicji, a Serbia oczywiście potrzebuje też aparatów bezzałogowych zdolnych do prowadzenia prawdziwych działań bojowych. Radic pozytywnie ocenia decyzję o imporcie takich aparatów i mówi o wyjątkowej zalecie dronów bojowych.
Drony to światowy trend, za którym warto podążać. Były próby rozwinięcia krajowego projektu dronów „Pegaz", ale prace nad nim dalekie są od stadium końcowego. W związku z tym kwestia zakupu dronów, które poza funkcją wywiadowczą mogą pełnić też funkcję bojową, pozostaje otwarta. Aktualnie mamy na wyposażeniu tylko małe drony izraelskiej produkcji „Orbiter-2", ale te aparaty wywiadowcze mają niewielki zasięg działania — około 10 kilometrów. Oczywiście musimy dopracować nasze drony chociażby do takiego poziomu, żeby nie ustępowały aparatom, jakimi dysponują inne kraje naszego regionu — twierdzi analityk wojskowy.
Widzimy, że aparaty bezzałogowe wykorzystywane są coraz częściej, to światowy trend. W ostatnim czasie mamy coraz więcej przypadków stosowania dronów w operacjach punktowej likwidacji przywódców terrorystów. W taki sposób działają na przykład Amerykanie: rażą cel z pomocą drona, z dużej odległości i z minimalną dla siebie stratą. To zmniejsza też znacząco ryzyko polityczne, dlatego że nawet jeśli dron zostanie zestrzelony, opinia publiczna reaguje zupełnie różnie na incydent, w zależności od tego, czy był tam człowiek, czy tylko sprzęt" — mówi Radic. Ekspert przypomina, że izraelscy producenci brylują dzisiaj na rynku bezzałogowych aparatów latających.

Może rosyjskie?
Nie wiadomo jak na razie, czy Belgrad rozważa możliwość zakupu dronów od Rosji, z którą Serbia aktywnie współpracuje „w powietrzu". Pod koniec 2017 roku Rosja dostarczyła Serbii na preferencyjnych warunkach sześć myśliwców MiG-29. Jednak dyrektor rosyjskiej spółki „Aerokon", wchodzącej w skład Stowarzyszenia Użytkowników i Konstruktorów Bezzałogowych Systemów Lotniczych „Aeronet", Eduard Bagdasarjan powiedział w rozmowie ze Sputnikiem, że dostawy rosyjskich dronów do Serbii są mało prawdopodobne.
Eksport dronów rosyjskiej produkcji jest teraz w fazie zalążkowej, bo mowa o względnie nowej dla nas technologii. Aktywnym eksportem rosyjskich dronów zaczęliśmy zajmować się zaledwie rok czy dwa lata temu. Trudno więc jak na razie mówić, jakie modele pójdą lepiej, a jakie gorzej i dlaczego — mówi Bagdasarjan.
Rozmówca Sputnika zauważa przy tym, że aktualnie na wyposażeniu Rosji jest już niemało bezzałogowych aparatów i zestawów o masie startowej nieprzekraczającej 30 kg, które przeszły próby i skutecznie wypełniają swoje zadania.
Rosyjskie drony „Orlan-10" były skutecznie używane w czasie pełnienia zadań bojowych w Syrii. Na wyposażeniu rosyjskiej armii znajduje się około 1500 dronów tego rodzaju. Wykorzystywane są do monitorowania terytorium i w charakterze antyradaru. Ich masa startowa nie przekracza 20 kg.
Poza sprawdzonymi, od dawna i masowo wypuszczanymi aparatami „Orlan-10", rosyjskie siły zbrojne korzystają też z elektrycznych aparatów bezzałogowych o znacznie krótszym czasie trwania lotu. To modele miniaturowe „Eleron-3", „Eleron-5" o masie startowej 3-7 kg, wyprodukowane przez kazańską spółkę „ENIKS". Jest jeszcze firma „Zała-aero" z Iżewska, ta dostarcza głównie aparaty rosyjskiemu MSW — wyjaśnia szef „Aerokona".
A może jednak swoje?
Przewodniczący Eurazjatyckiego Forum Bezpieczeństwa, generał-major w stanie spoczynku Mitar Kovac uważa, że Serbia nie powinna się spieszyć z zakupem uzbrojonych dronów bojowych, bo ma potencjał naukowy i techniczne możliwości pozwalające jej na produkcję krajowego aparatu o potrzebnych charakterystykach. Kovac mówi: „Jeśli macie już własnego drona, można nawiązać współpracę z jakąś zagraniczną firmą, żeby go dopracować i uzbroić".

Biorąc pod uwagę wielkość budżetu i najważniejsze kierunki wydatków z pieniędzy państwa, myślę, że Serbia nie będzie wydawać pieniędzy na zakup całej zagranicznej platformy, tym bardziej że nasz kraj znajduje się o krok od opracowania własnego drona zdolnego do przenoszenia amunicji. W tym celu należy tylko zainwestować dodatkowe środki — tłumaczy Kovac.