Jego zdaniem Łotysze nie mogą uważać się za szczęśliwych, bo oznacza to godne życie, a to, co się teraz dzieje na Łotwie, w żaden sposób nie można nazwać dobrym życiem.
Utrata suwerenności narodowej, wprowadzenie obcych wojsk zgodnie z kryteriami okupacji, oszustwo z pojęciami „wolność” i „niepodległość”, grabieże w procesie bezprawnej prywatyzacji, kryminalne rządy oligarchiczne, zacofanie gospodarcze, kryzys demograficzny, upadek systemu edukacji, nauki i opieki zdrowotnej, propaganda perwersji i homoseksualizmu – Priedītis wylicza problemy, z którymi boryka się łotewskie społeczeństwo.
Uważa on, że duże niebezpieczeństwo stwarzają konsekwencje tej tragedii narodowej, bo wnikają głęboko w moralność kolejnych pokoleń, zmieniają mentalność i tożsamość, ducha, portret moralno-psychologiczny narodu, jego energetykę.
Dziennikarz na zakończenie przytacza łotewską mądrość ludową: „Nie jest mi szkoda, że dobrze potrafi coś ukraść”.
Jego zdaniem, gdyby ta mądrość nie była tak popularna w narodzie, to władze napotkałyby na żelazny opór. – Jednak w zasadzie nie ma oporu – podsumowuje Priedītis.