— „Albo stolica Rafała Trzaskowskiego i Warszawa ideologiczna, albo Warszawa pragmatyczna Patryka Jakiego". To czołówka w środowym wydaniu portalu „Wpolityce". A jaką Warszawę w swoim programie widzi Andrzej Rozenek kandydat SLD na prezydenta stolicy?
I Warszawa Patryka Jakiego będzie Warszawą bardzo ideologiczną. Warszawą nietolerancji. Warszawą wsteczną i Warszawą, która będzie się cofać w rozwoju, a nie rozwijać. To po pierwsze.
— Ale przecież musi być jakiś plan rozbicia tego duo PO-PiS?
— Tak, tym planem jest odwołanie się do mądrości mieszkańców Warszawy, do ich słynnego pragmatyzmu i do tego, że warszawiacy naprawdę chcą żyć w nowoczesnej europejskiej stolicy, a nie w mieście, które jest pogrążone ideologicznymi walkami i waśniami. Chcą żyć w mieście spokojnym, a nie takim, po którym biegają hordy nacjonalistów, potrafiące znieważyć nawet najważniejsze święta państwowe.
Ja proponuję warszawiakom nie tylko spojrzenie bardzo socjalne, spojrzenie na każdego mieszkańca od strony jego potrzeb. Ale również gwarantuję spokój i bezpieczeństwo pod względem politycznym. Nie chcę wikłać Warszawy w żadne ideologiczne spory.
— Mamy bardzo mocne listy. I chyba Sojusz nigdy nie miał tak mocnych list, jak ma w tej chwili. Wspomnę tylko, że z listy SLD będzie kandydowała Monika Jaruzelska, osoba wszystkim doskonale znana. Będzie kandydowała była posłanka Małgorzata Szmajdzińska, znana nasza działaczka samorządowa, radna sejmiku Katarzyna Piekarska.
To są nazwiska, które wszystkim mówią bardzo wiele nie tylko w Warszawie, lecz w całej Polsce. Będą też znani działacze samorządowi jak Andrzej Golimont. Ludzie związani z nauką tacy jak Jan Hartman. To wszystko są naprawdę nazwiska z górnej półki. Jestem dumny, że Sojusz Lewicy Demokratycznej wystawia w Warszawie aż tak mocną ekipę.
— Patrząc na to, co się wydarzyło w Warszawie, na ogromną pracę, jaką włożył przewodniczący warszawskich struktur Sebastian Wierzbicki w próbę zjednoczenia środowisk lewicowych i to, co się nam udało, bo przecież idziemy jako komitet „SLD Lewica Razem", czyli 24 różnego rodzaju podmioty — partie, stowarzyszenia, organizacje społeczne — no to ja widzę taką szansę.
To jest oczywiście początek tej drogi, ale sądzę, że na końcu będziemy mogli powiedzieć, że wszystkie organizacje centrolewicowe i lewicowe idą wspólnie, jednym frontem. Bo tylko wtedy mamy szansę na stworzenie trzeciej poważnej siły.