Według systemu ich autora — Konstantego Stanisławskiego — szkoli się obecnie aktorów na całym świecie, chociaż tak naprawdę nie opracował żadnego spójnego systemu. Słynny założyciel MchATU zmarł 80 lat temu, jednakże jego zasady w reżyserii teatralnej są aktualne dotychczas.
Aktor musi rozumieć dokładnie, jaką postać ma stworzyć, i czego ta postać chce. Inaczej będzie bezsensownie poruszać się po scenie i działać jako nakręcony mechanizm, — uważał Stanisławski. Wymagał od aktorów opowiadania mu o pełnym życiu swych postaci, chociaż nie zostało ono uwzględnione w sztuce. Każda postać wymagała rzetelnej pracy.
Metoda Stanisławskiego okazała się przydatna także w sztuce filmowej, czemu sprzyjało pojawienie się dźwięku w filmach. Reżyser Wsiewołod Pudowkin pisał, że aktor filmowy pod względem systemu jego szkolenia zawodowego musi być najbliżej właśnie szkoły Stanisławskiego, i na wszelkie możliwe sposoby rozpowszechniał to podejście teatralne. Rozprawy teoretyka teatru rosyjskiego badali uważnie także tacy reżyserzy filmowi, jak Siergiej Ejzensztejn i Siergiej Gierasimow.
Hollywood także wiele zawdzięcza Stanisławskiemu, na przykład, Dustin Hoffman przed przystąpieniem do zdjęć filmu "Maratończyk", wcielając się w postać mężczyzny biegacza, nie mył się, nie spał dobrze, ubrany był w szmaty.
Mając lat 70, na pięć lat przed zgonem, legendarny reżyser przyznawał się: "żyłem długo. Widziałem wiele. Byłem zamożny. Potem straciłem majątek. Widziałem świat. Miałem dobrą rodzinę, dzieci. Życie porozrzucało wszystkich po świecie. Szukałem sławy i znalazłem ją. Zestarzałem się. Już wkrótce trzeba umierać. Teraz można zapytać mnie: Co jest szczęściem na ziemi? Otóż, poznanie, sztuka i praca. Poznając sztukę w sobie, poznasz naturę, życie świata, sens życia, poznasz duszę — talent! Nie ma większego szczęścia od tego!"