— W Polsce panuje susza. Producenci warzyw i owoców mają ogromne problemy. Rzecz jasna, zwrócili się do władz o pomoc. Jakie były żądania rolników i czy zostali usłyszani?
„Po reakcji rządu można powiedzieć, że rolnicy nie zostali usłyszani. Dzisiaj w telewizji mowa o tym, że rolnicy dostaną 1000 złotych dopłaty do każdego hektara z powodu suszy. Jednak z informacji, które my otrzymujemy, wynika, że ta pomoc nikomu nie przysługuje. Na przykład moje gospodarstwo zdaniem urzędników w ogóle nie kwalifikuje się do pomocy nawet w kwocie złotówki. W tej chwili pomoc w Polsce nie funkcjonuje" — mówi Kołodziejczak.
Pomimo całej różnorodności polskiego rynku rolnego kraj zderza się z problemem konkurencji z zagranicy, co również nie pomaga.
„Unia Europejska zgodziła się na wwiezienie półtora miliona ton zboża bez cła. Jak można było się zgodzić na to, jeśli to zboże może być traktowane środkami do ochrony roślin zabronionymi w Polsce? Jak może być tak, że zboże z Ukrainy, gdzie z ASF się nie walczy, może spokojnie wędrować po Polsce, a w Polsce ze stref ASF nie wolno sobie dowolnie przewozić zboża, aby go nie rozprzestrzeniać?" — stawia pytanie Kołodziejczak.
Zdesperowani są także polscy sadownicy. Produkowanie owoców już im się praktycznie nie opłaca. Nie słychać już hasła sprzed kilku lat, by „jeść jabłka na złość Putinowi". Na początku sierpnia miały miejsce masowe protesty. Polskie produkty rolne — warzywa, owoce — przed wprowadzeniem embargo były bardzo popularne w Federacji Rosyjskiej — ogromnym rynku od Kaliningradu po Władywostok. A jak jest teraz?
Kołodziejczak był członkiem Prawa i Sprawiedliwości, jednak został wyrzucony z partii za organizowanie protestów.
„Za co? Za normalność. Mogę powiedzieć jasno, że wyleciałem za to, że chciałem, by było normalnie w Polsce. Za to, że podjąłem się organizowania polskich rolników, że upomniałem się o ich prawa. Niestety w Polsce nie tylko PiS, ale wszystkie inne partie skonstruowane są w ten sposób, że nie mają działać według interesu społecznego, lecz według interesu danej partii. W Prawie i Sprawiedliwości człowiek ceniący sobie normalność nie może czuć się swobodnie, bo tej swobody nie posiadamy. Nad tym bardzo ubolewam. W ludziach kreuje się ciągle zasadę dzielenia i rządzenia. Dzieli się nas z całym światem. Niestety bardzo mocno robi to Ameryka" — podsumował założyciel Unii Warzywno-Ziemniaczanej.