Rzecz miała miejsce 1 września podczas uroczystości na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Za barierką, oddzielającą przy takich okazjach władze od suwerena, zebrała się grupa ludzi, którzy pokojowo protestowali. W pewnym momencie do jednej z działaczek Obywateli RP wykrzykujących „Konstytucja!" podeszła elegancka pani w kwiecistej sukience i wymierzyła jej siarczysty policzek.
„Zamknij się, głupia babo!" — usłyszeliśmy. Cały teren chroniony był przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa, było tam mnóstwo policji i żandarmerii. Ale nikt nie zwrócił uwagi agresorce, odeszła spokojnie i zajęła się swoimi sprawami.
Ruda z KOD spoliczkowana.
— BAT 💯 (@batmar14) 2 września 2018
Aż dziw, że woła pisowską policję do obrony.
Źródło https://t.co/gDwKTyBLUR pic.twitter.com/5p99rruTFB
Internauci sprzyjający prawicy nie kryli satysfakcji. Jednak rządzącym miny trochę zrzedły, kiedy okazało się, że „damska bokserka" to ich własna współpracownica, a konkretnie Dominika Arendt-Wittchen, pełnomocniczka wojewody dolnośląskiego do spraw obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Ładna niepodległość!
„Osoba, która uderza lub w inny sposób narusza nietykalność cielesną drugiego człowieka, podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do 1 roku. Ma Pan do zidentyfikowania zwolenniczkę dobrej zmiany" — napisała Joanna Scheuring-Wielgus.
„Kobieta policzkuje panią krzyczącą „konstytucja". Odchodzi nie niepokojona, porusza się swobodnie po terenie, chronionym przez SOP. Ciekawe. Kim jest? Czy w drugą stronę zadziałałoby to tak samo, czy byłoby spisanie i komisariat?" — chciała wiedzieć dziennikarka Agnieszka Gozdyra.
Kobieta policzkuje panią, krzyczącą „konstytucja”. Odchodzi nie niepokojona, poruszasię swobodnie po terenie, chronionym przez SOP. Ciekawe. Kim jest? Czy w drugą stronę zadziałałoby to tak samo, czy byłoby spisanie i komisariat? pic.twitter.com/L5TkJGRaHJ
— Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) 2 września 2018
Już nawet sam wojewoda dolnośląski Paweł Hreniak nie krył oburzenia. Po południu poinformował media, że Arendt-Wittchen złożyła rezygnację ze stanowiska.
W tej sytuacji nawet Brudziński musiał skapitulować. Choć zrobił to niechętnie. Do ostatniej chwili usiłował przerzucać winę na całe zdarzenie na Obywateli RP. Zdobył się również na karkołomne tłumaczenie, że agresorka po prostu zapomniała się w swojej chęci „upominania się o szacunek dla weteranów".
„Pani pełnomocnik sama podała się do dymisji. Upominając się o szacunek dla Weteranów, którzy (w rocznicę bestialskiego ataku Niemiec na Polskę) z całego świata przybyli do Warszawy przed Grób Nieznanego Żołnierza przekroczyła granicę, policzkując znaną z awantur i burd Pana koleżankę" — odpisał zjadliwie Sławomirowi Neumannowi z PO, który domagał się dla kobiety natychmiastowych konsekwencji.
Pani pełnomocnik sama podała się do dymisji.Upominając się o szacunek dla Weteranów którzy(w rocznicę bestialskiego ataku Niemiec na Polskę) z całego świata przybyli do Warszawy przed #GróbNieznanegoŻołnierza, przekroczyła granicę policzkując znaną z awantur i burd Pana koleżankę https://t.co/EYMc3jh9Ei
— Joachim Brudziński (@jbrudzinski) 2 września 2018
Całe zdarzenie jest kuriozalne o tyle, że to właśnie „dobra zmiana" najgłośniej krzyczała o przemyśle pogardy, jaki Platforma Obywatelska miała uruchomić wobec „ludu smoleńskiego". Teraz dopiero okazuje się, kto do kogo naprawdę żywi pogardę.
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.