W pewnym sensie chodzi tu nie o Asada i nawet nie o syryjski konflikt w ogólnym zarysie. Niestety Syrię zbombardują wyłącznie na potrzeby amerykańskiej polityki wewnętrznej. Naloty nie są niezbędne, ale w tej chwili takiego scenariusza można uniknąć tylko, jeśli w amerykańskiej agendzie wewnątrzpolitycznej i informacyjnej pojawi się temat, który na kilka miesięcy całkowicie przyćmi „syryjską kwestię".
Jeśli amerykański przywódca zrezygnuje z bombardowania Syrii, można będzie śmiało prognozować: inscenizowane kadry z „umierającymi po zatruciu sarinem syryjskimi dziećmi" będą emitowane przez wszystkie amerykańskie kanały w ciągu całej kampanii wyborczej z towarzyszącym komentarzem, że Putin na pewno ma materiały kompromitujące Trumpa, skoro ostatni nie chce ukarać „krwawego Asada" i „pokazać Putinowi amerykańskiej potęgi".
Z punktu widzenia obecnej waszyngtońskiej administracji nie można dopuścić do takiego ryzyka, dlatego Syria najprawdopodobniej zostanie zbombardowana, przy czym na pokaz i z maksymalnym nagłaśnianiem w mediach, wielokrotnym wyolbrzymianiem wyrządzonych szkód i strat syryjskiej strony. Co więcej w interesach oficjalnego Damaszku byłoby zgranie się z Trumpem w tym spektaklu — w przypadku, jeśli ostatni rzeczywiście będzie potrzebował tylko show medialnego na potrzeby krajowe.
Jedyna rzecz, którą Amerykanie mogą sobie zapewnić w Syrii, to głęboka moralna satysfakcja oraz powód do mówienia, że wygraliby, gdyby im bardzo zależało. Można mieć stuprocentową pewność, że za kilka lat Hollywood nakręci serię blockbusterów o bohaterskich zwycięstwach amerykańskich służb specjalnych w Syrii nad rosyjskimi, irańskimi i syryjskimi „dzikusami z kałasznikowem" i już w roku 2020 przeciętny obywatel USA będzie przekonany, że syryjską wojnę wygrały USA, tak samo, jak obecnie wierzą, że pokonały Wietnam. Nic nie da się tu zrobić: epoka postprawdy już nadeszła, a my niestety na razie nie mamy własnego odpowiednika Hollywoodu do masowego włamywania się do umysłów mieszkańców innych państw.
Rosja wypiera USA z kluczowego regionu planety.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.