— Książka jest próbą odpowiedzi na to, w jakim miejscu znajduje się obecnie Polska, w jakim miejscu geopolitycznym, ponieważ uważam — i to jest jedna z tez tej książki, że spór intelektualny, który istnieje od XIX wieku jest nadal aktualny. Jest to spór, który narodził się wśród polskich geografów i polskich historyków, którzy zastanawiali się, gdzie rozpościera się państwo polskie. To był czas, kiedy Polska była wymazana z mapy Europy i polscy intelektualiści zastanawiali się, jakie były przyczyny upadku państwa polskiego, jakie powinny być granice odrodzonej Rzeczpospolitej, jaka powinna być polityka tego państwa. I w tej książce przedstawiam takie trzy główne orientacje geopolityczne, jakie funkcjonują dzisiaj w myśleniu środowisk polskich intelektualistów i polityków, jakie wyrastają właśnie z tych sporów intelektualnych w XIX wieku. Określam te trzy orientacje geopolityczne jako romeryzm, wakaryzm i europejski federalizm.
— Odpowiedź nie jest prosta, uwzględniając nastrój polityczny i nachylenie intelektualne, które istnieje w Polsce. Zdaję sobie sprawę, że organizacja premiery książki 17 września, która jest datą symboliczną w Polsce, jest jednocześnie doskonałą okazją do tego, aby spotkać się i porozmawiać o stosunkach polsko-rosyjskich. Niestety w Polsce od długiego czasu panuje taki dziwny trend, że o relacjach polsko-rosyjskich rozmawia się bez udziału Rosjan. Dlatego pozwoliłem sobie zaprosić do Polski Rosjan. Wśród nich gościem specjalnym będzie pani profesor Tatjana Połoskowa, były wykładowca Akademii Dyplomatycznej przy rosyjskim MSZ, obecnie ekspert Rossotrudniczestwa. I będziemy rozmawiać o trudnych stosunkach polsko-rosyjskich. Osobiście uważam, że do wojny między naszymi krajami nie dojdzie mimo całej retoryki panującej w wielu mediach głównego nurtu w Polsce. Moim zdaniem naturalnym trendem we wzajemnych relacjach jest reset, jest ich normalizacja. Uważam, że o historii powinniśmy pamiętać i zawsze w Polsce będziemy pamiętać. Będziemy pamiętać i o 17 września 1939 roku, i o Katyniu i o wielu trudnych momentach polskiej historii.
— Panie doktorze, 17 września w Bukareszcie odbędzie się szczyt państw Trójmorza z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy. Koncepcja tej regionalnej organizacji przez niektórych politologów, o czym Pan wspomniał, postrzegana jest jako kordon sanitarny wobec Rosji i Polska gra tu pierwsze skrzypce.
— Ja uważam, że Trójmorze jest okrojoną koncepcją Międzymorza, okrojoną o Białoruś i Ukrainę. To jest bardzo ważne zastrzeżenie, ponieważ w pierwotnej koncepcji Eugeniusza Romera, w pierwotnej koncepcji Józefa Piłsudskiego Międzymorze nie mogło istnieć bez Białorusi i Ukrainy, które mają absolutnie strategiczne znaczenie w tej części Europy. Natomiast Trójmorze, jako zbiór 12 państw jest przede wszystkim, w mojej opinii tym, co nazywa Georg Friedmann. On wprost w odniesieniu do koncepcji Trójmorza, zainicjowanej przez Chorwację i Polskę, określił, że ten twór jest potrzebny Stanom Zjednoczonym i ma pełnić rolę kordonu sanitarnego. Użył określenia, które stworzył francuski premier Georges Benjamin Clemenceau tuż po I wojnie światowej.
Po cóż ma być ten kordon sanitarny w polityce amerykańskiej? Ma on oddzielać Niemcy od Rosji i stanowić instrument nacisku na oba państwa. Widzimy, jakie są obecnie relacje między USA a Niemcami. Jak są napięte. Jeżeli chodzi o Rosję, to Stany Zjednoczone będą starały się na nią naciskać, aby pozyskać przynajmniej życzliwą neutralność tego państwa na kanwie konfliktu amerykańsko-chińskiego.
W związku z tym potrzebują instrumentu nacisku i taką rolę ma pełnić właśnie Trójmorze. Należy pamiętać, że mimo zapewnień wielu polityków tej części Europy, że to jest tylko twór gospodarczy, ma on jednak wymiar także geopolityczny. Moim zdaniem, nie ulega to najmniejszej wątpliwości. Jest to koncepcja absolutnie geopolityczna wypływająca z polskiej tradycji myślenia geopolitycznego. Ponieważ ona nie obejmuje ani Białorusi ani Ukrainy, jest to twór, który będzie wykorzystywany wyłącznie instrumentalnie w polityce USA. A to jest dla Polski niekorzystne. Bo gdyby się tak okazało, że Stany Zjednoczone będą dotknięte kryzysem gospodarczym, albo ewentualnie zaangażują się o wiele bardziej w konflikt we Wschodniej Azji, na Zachodnim Pacyfiku, w konflikt z Chinami, to wówczas ten parasol ochronny, który deklarują nad Trójmorzem, zwinie się. I wtedy będziemy mieli do czynienia z zagrożeniem dla interesów państwa polskiego. Ja uważam, że Polska powinna przede wszystkim dywersyfikować swoje bezpieczeństwo. Ponieważ obserwując stosunki panujące w NATO — napięte relacje amerykańsko-niemieckie i amerykańsko-tureckie — polscy politycy powinni wyciągnąć z tego wnioski.