Wczoraj wiceminister ds. „tymczasowo okupowanych" terytoriów Jurij Hrymczak oznajmił, że Ukraina może wznowić dostawy wody na Krym pod warunkiem uznania „okupacji" półwyspu przez Rosję.
Według niego dyskusja nt. podania wody na półwysep nie ma sensu, ponieważ kijowskie władze „są niezdolne do normalnych stosunków na zasadzie konsensusu".
Ukraina proponuje prowokację. Nikt się na to nie zgodzi. Bez wody z Kanału Północnokrymskiego półwysep radził sobie przez cztery lata. Pomimo faktu, że problem wody istnieje, w celu jego rozwiązania są podejmowane różne kroki — podsumował Ganżara.
Wcześniej Ukraina zaspokajała do 85% zapotrzebowania Krymu na wodę słodką przez biegnący od Dniepru Kanał Północnokrymski, było nią podlewanych około 140 tys. ha pól uprawnych. Po zjednoczeniu Krymu i Rosji przepływ wody przez kanał do republiki został całkowicie wstrzymany.
Z największymi trudnościami mieli do czynienia rolnicy na północy Krymu, w związku z czym przestawili się na uprawę kultur potrzebujących mniej wody.
Problem zaopatrzenia w wodę wschodniej części Krymu częściowo rozwiązało przekierowanie wody z krymskiej rzeki Bijuk-Karasu do Kanału Północnokrymskiego oraz wywiercenie nowych studni artezyjskich.