„Swoją antykrymską propagandą i tworzeniem sztucznych kolejek na granicy władze w Kijowie nie zdołały powstrzymać strumienia turystów na Krym. Teraz, zasłaniając się złą sytuacją w krymskiej fabryce „Tytan", celowo zamknęły dwa przejścia graniczne. Całkowicie im się to nie udało, bo mają w tym też własny interes. Dobrze o tym wiemy. Dlatego usiłują przynajmniej w przededniu wyborów nie dopuścić do tego, byśmy powiedzieli, że Krym pobił rekord, przyjmując w tym roku ponad milion ukraińskich turystów" — powiedział Czerniak.
„Jeśli by faktycznie doszło do czegoś poważnego w zakładzie „Tytan", to ucierpiałby sąsiedni obwód chersoński, a wówczas, proszę mi uwierzyć, Ukraina ściągnęłaby do siebie wszystkie możliwe organizacje, żeby oskarżyć Rosję o katastrofę ekologiczną. Ponieważ nie znalazła jednak realnego powodu, postanowiła po prostu zamknąć granicę" — powiedział Czerniak.
Sytuacja z odstojnikiem chemicznych ścieków należącym do zakładu „Krymski Tytan" zaostrzyła się pod koniec sierpnia, kiedy to na skutek chemicznych wyziewów na dachach domów i liściach drzew w Armiańsku i sąsiednich wioskach pojawił się tłusty żółty nalot.