"Z jednej strony można to rzeczywiście potraktować jako przedwyborczą burzę w szklance wody i słowa skierowane do elektoratu PiS i wyborców prezydenta Andrzeja Dudy, którzy w dużej mierze są niechętni zarówno wobec samej Unii Europejskiej, ale przede wszystkim regulacjom unijnym i krytyce Polski za jej obecną politykę. Bardzo dużo wyborców PiS-u traktuje Unię jako instytucję, która ogranicza suwerenność Polski. To jest jeden aspekt.
Drugi aspekt jest niestety taki, że nastroje antyunijne w Polsce stają się coraz bardziej popularne i coraz bardziej polityka obecnego rządu zaczyna kontestować EU. Pojawiają się głosy, że idzie to w kierunku wystąpienia Polski z Unii Europejskiej. Moi zdaniem takiej groźby póki co nie ma. Zdaniem propagandy PiS-u ta retoryka jest elementem tzw. wstawania Polski z kolan. Ta retoryka jest niebezpieczna i słusznie wywołuje duże zaskoczenie, wręcz niedowierzanie i krytykę w wielu państwach europejskich. Polska realnie raczej nie wystąpi z Unii, ale chciałbym w tym kontekście przypomnieć takie powiedzenie: „Wszelkie zło bierze się z gadania". Niestety, słowa te są bardzo niebezpieczne, ponieważ wpisują się w podważanie jedności unijnej w ramach Unii, która znajduje się teraz po raz kolejny na rozdrożu, zapoczątkowanym między innymi Brexitem" — uważa doktor Domagała.
Czy poglądy rządzących w Polsce i na Węgrzech zawsze są zbieżne? Według eksperta, ne zawsze. Jednak między Polską a Węgrami istnieje wyjątkowa nić porozumienia.
"Zarówno władze w Budapeszcie jak i władze w Warszawie nie wtrącają się w wewnętrzne regulacje każdego z tych państw. Polska już raz doświadczyła współpracy ze strony Węgier w sposób korzystny dla niej. Mówię o postawie dyplomacji Węgier, kiedy wobec Polski w 2017 roku był też uruchamiany ten artykuł. Teraz Polska miała okazję, żeby się odwdzięczyć. Mimo różnic, chociażby w prowadzeniu polityki zagranicznej względem na przykład Federacji Rosyjskiej, ważniejszy w tym kontekście jest sojusz na polu unijnym. Jego złamanie może oznaczać to, że zarówno Węgry doświadczą negatywnych aspektów sankcyjnych ze strony Unii Europejskiej jak i Polska. Dlatego ten sojusz unijny wydaje się nie do złamania, mimo istotnych różnic" — uważa doktor Domagała.
Według doktora Domagały, premier Węgier prowadzi dużo bardziej niezależną politykę zagraniczną i "stara się jednak grać na wielu fortepianach".
Viktor Orban potrafi rozgrywać pewne niuanse. Tej cechy nie ma po stronie polityki polskiej. Polscy ministrowie spraw zagranicznych od wielu lat, a zwłaszcza za czasów rządów PiS, w Unii Europejskiej zachowują się jak słoń w składzie z porcelaną. To jest główna różnica między tymi obozami. Jak już powiedziałem, ważniejsze dla Warszawy jest utrzymanie sojuszu z Węgrami na forum unijnym, aniżeli rozbieżności w polityce zagranicznej" — uważa ekspert.