„Zatrzymany Aleksander Podgoriełow przyznał, że był członkiem mieszanej grupy dywersantów, w ramach której uczestniczył w przygotowaniach do zamachu na szefa republiki Aleksandra Zacharczenkę. Zgodnie ze złożonymi zeznaniami zatrzymany został zwerbowany przez SBU i działał w charakterze agenta ukraińskiej służby specjalnej. Aleksander Podgoriełow przyznał, że szykował zamach na Zacharczenkę już wcześniej" — przekazało źródło.
„Na spotkaniu z szefem Siergiejem dowiedziałem się, że głównym zadaniem, jakie przed nami stoi, jest likwidacja szefa republiki Aleksandra Zacharczenki. I wybraliśmy miejsce — restaurację „Puszkin". Siergiej powiedział mi, że działa jeszcze jedna grupa dywersyjna, która ma celu likwidację szefa republiki, działająca w centrum Doniecka w innej kawiarni" — powiedział podejrzany.
Według zeznań zatrzymanego do przeprowadzenia zamachu planowano wykorzystać materiał wybuchowy nowego typu, który testowano w Kijowie w rejonie Rynku Besarabskiego. Jego cechą charakterystyczną jest sygnał nadajnika przekazywany na odległość 1,5-2 kilometrów, będący w stanie pokonać wszelkiego rodzaju przeszkody, w tym grube betonowe systemy, a przy tym nie głuchnąć.
Według słów Podgoriełowa SBU nie miało wcześniej takiego sprzętu. Jak mówi, bombę o wartości ponad dziesięciu tysięcy dolarów, przekazały amerykańskie służby specjalne.
Nagranie z przesłuchania podejrzewanego o przygotowywanie zamachu na Zacharczenkę skomentował w wywiadzie dla radia Sputnik redaktor naczelny portalu internetowego „Politiczeskaja prawda" Rusłan Ostaszko.
„To pokazuje, że Ukraina jest państwem wykorzystującym metody terrorystyczne. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że wyposażenie, specjalny sprzęt i materiały wybuchowe dostarczają na Ukrainę Amerykanie. Nie dziwi fakt, że dostarczany przez Amerykanów sprzęt wykorzystywany jest do przeprowadzania zamachów na Donbasie. Śledztwo trwa, dlatego mam nadzieję, że wcześniej czy później poznamy nazwiska zamawiających i wykonawców. W samym Doniecku nikt nie wątpi w to, że taki zamach zorganizowany w tak szybkim czasie mogli zorganizować tylko ludzie z dostępem do najbliższego otoczenia. Wśród nich są tacy, którzy w przeszłości współpracowali z SBU, a teraz uczestniczą ze stroną ukraińską" — powiedział Rusłan Ostaszko.
„Donbas znajdował się wcześniej pod władzą Kijowa. Służby specjalne także tam działały i jest rzeczą zrozumiałą, że wciąż są tam obecni wcześniej zwerbowani ludzie — ci, którzy współpracowali z SBU jeszcze kiedy Kijów miał władzę nad Donbasem. Właśnie z tej przyczyny ten zamach jest swego rodzaju wyzwaniem dla ministerstw bezpieczeństwa państwowego DRL i ŁRL. Nie mogą dopuścić do błędów, jakich się dopuszczono w przypadku z Zacharczenką" — powiedziała Natalia Makiejewa.