
Omawiano i dyskutowano o polityce kulturowej, o kulturze będącej głównym kryterium identyfikacji i pozycjonowania w stosunku do otaczającego nas świata, o tym jaki wpływ na kulturę mogą mieć regulacje państwowe lub prawne. Przeanalizowano również jak kultura wpłynie na przyszłość Rosji i świata.
— Który to z kolei Pana przyjazd do Rosji, do Soczi?
— Do Soczi pewnie czwarty, może piąty. Gdy byłem pierwszy raz w Rosji, to wtedy od razu przyjechałem do Soczi, a był to 1958, czy nawet 1959 rok. A do Rosji jeżdżę przez tyle lat, bywam po kilka razy w roku. Dwa miesiące temu byłem poprzednio, więc to po prostu się nie da policzyć.
— Czy brał Pan udział we wszystkich posiedzeniach klubu Wałdajskiego?
— Czy Rosja się zmienia?
— Ogromnie się zmienia, w tym mentalnie. Ja pamiętam Rosję sowiecką, widziałem Rosję pierestrojki, Rosję Gorbaczowa i Jelcyna. Teraz oglądam Rosję Putina. Więc każda z nich jest inna. To jest rozwój. Ale sama Rosja jest inna: ta metropolitalna w Moskwie i zupełnie inna na Syberii, gdzie często bywam, często jeżdżę do Irkucka, Nowosybirska.
Naturalnie najbardziej się lubi chyba Petersburg, ponieważ to jest miasto piękne fizycznie — ta radość oglądania, bycia na ulicy jest przyjemnością. To jest jedno z tych piękniejszych miast świata.
— Jaka według Pana będzie w przyszłości Rosja?
— Pojęcia nie mam. To jest pytanie, które trzeba stawiać prorokom, nie artystom. Artyści się nie sprawdzają w roli proroków. Cały świat jest dla nas dużą zagadką. Jaki świat będzie, ilu wymiarowy? Ja próbowałem podnieść tę myśl, że są na ten czas dwie wielkie propozycje na świecie, propozycje cywilizacyjne. To jest ta propozycja euroatlantycka, do której Rosja także należy jak i chce, i propozycja chińska kultury konfucjańskiej, która jest dynamiczna i wyrasta z innych przesłanek. Chiny myślą głównie o tym roju ludzkim, tak jak jest rój pszczół.
Czy teraz konfrontowana z tym olbrzymem chińskim, sprosta temu wyzwaniu, czy będzie musiała zejść z piedestału, kiedy jest ciągle na pierwszym miejscu? To jest wielkie pytanie. Wielkie pytanie także, jaką rolę w tym odegra Rosja. Na ile będzie się czuła związana z Europą, na ile odwołuje się do swojej geograficznej przestrzeni w Azji, na ile się odwołuje do swojej spuścizny duchowej azjatyckiej, mongolskiej, która w Rosji oczywiście też jest żywa, ale to by ją zbliżało z Chinami.
Jednak wydaje mi się, że w naturalny sposób Chiny są współzawodnikiem Rosji, a nie sojusznikiem.
— Jaki jest aktualnie stan stosunków polsko-rosyjskich?
— Jak?
— Ja na szczęście nie jestem politykiem, to nie należy do moich rozważań. Na pewno odwołanie się do prawdy jest rzeczą bolesną zawsze dla wszystkich, bo nikt nie chce całej prawdy o sobie powiedzieć. Trzeba się jednak odwołać do prawdy, po to, by oczyścić to przedpole rozmowy i odbudować zaufanie.
Zaufanie jest ogromnie ważnym czynnikiem międzynarodowym. Brak zaufania kosztuje szalone pieniądze, bo trzeba inwestować wtedy w armię, w bazy wojskowe, rakiety. Dlatego ta utrata wzajemnego zaufania jest wielką stratą XXI wieku.
— Ekshumacje miały charakter sądowy i raczej wszystko wskazuje na to, że były niepotrzebne, niczego nowego nie ujawniły, tylko sprawiły bardzo wielki ból. Ale to jest pewna manipulacja w afekcie, ale to też się wiąże z tym, że Rosja nie oddała tego wraku, który dawno powinna oddać, gdyby chciała to zakończyć. Także to jest obustronne takie narzędzie do podsycania konfliktu, który ma dużą siłę emocjonalną. A merytorycznie nic nie znaczy. Wielkich ludzi nie da się wskrzesić. Nic nowego chyba o tej katastrofie się nie dowiemy i już jest dosyć, by można było uznać sprawę za zamkniętą.
— Pomnik to nie jest nic, co się wiąże z mogiłą. Mogiły są święte i nikt żadnej mogiły nie ruszył. Natomiast pomniki stawiała sobie sama Armia Radziecka, dlatego nie ma co się dziwić, że ludzie chcą je rozebrać. Także to znowu jest element pewnej gry politycznej.
— Mówiono o Panu, że jest Pan z jednej strony antyradzieckim reżyserem, a z drugiej strony prorosyjskim, ma Pan antyradzieckie poglądy, a z drugiej prorosyjskie. Czy da się to połączyć w jedną całość?
— Nie wiem, czy można to tak nazywać. System sowiecki, komunizm nie był dobrym systemem, nie przyniósł wielu dobrych rezultatów, raczej spowodował opóźnienie rozwoju wielu krajów, przede wszystkim Rosji, która ogromnie dużo na tym straciła, że zaszła rewolucja.
I to nie ma związku z tym, że ja Rosję jako kraj sąsiada bardzo cenię i bardzo lubię, chociaż nie jestem jakimś rusofilem. Po prostu to jest sympatia do kraju sąsiedzkiego, który ma ogromne propozycje kulturalne, które mnie porywają, które uważam za piękne i z których chętnie korzystam.
— Oczywiście, że skłania. Dlatego, trzeba sobie przypomnieć, że niepodległość nie jest nigdy dana gratis, że nikomu nie należy, trzeba o nią zabiegać, trzeba o nią walczyć, trzeba ją zdobyć i jej bronić. To jest nauka dla wszystkich.
Dziś jest tyle separatyzmu w Europie, jest on dość niebezpieczny i wyrasta z tej niewiedzy, że bezpieczeństwo każdego kraju jest wątłe. W ogóle stabilność świata jest wątła i to trzeba brać pod uwagę, że świat w każdej chwili może się zacząć gdzieś sypać i załamywać. I dobre powiązania sąsiedzkie, stabilna władza i dobry konsensus narodowy, jeżeli ludzie są zgodni, to wtedy umieją się obronić.