Pomysł skomponowania utworu podsunął Instytut Polski w Sankt Peterburgu — powiedział kompozytor w wywiadzie na wyłączność dla Sputnika.
— Postanowiłem skomponować utwór, który byłby odzwierciedleniem rozwoju polskiego ducha muzycznego, począwszy od epoki Średniowiecza — od Mikołaja z Radomia po dziś dzień. To kompozycja dla dużej orkiestry symfonicznej z rozszerzoną grupą instrumentów perkusyjnych.
Jej pierwsza część w wykonaniu instrumentów strunowych i dętych z niestandardowo rozwijającą się linią melodyczną, która miejscami nabiera polskiego kolorytu — to swojego rodzaju aluzja do polskiego średniowiecznego muzykowania. Stopniowo w strukturę muzyczną włączają się typowo współczesne chwyty, wiele z nich zostało wprowadzonych do profesonalnej muzyki dopiero w II połowie XX wieku.
— Uważa Pan, że Polacy są dumnym narodem? Dlaczego?
— Myślę, że tak. Znałem Witolda Lutosławskiego, Kazimierza Serockiego, a także wielu muzykoznawców. Zwróciłem uwagę, że ci ludzie łączą w sobie poczucie własnej godności i dumy z serdecznym stosunkiem do otoczenia. Moi pradziadkowie pochodzą z Warszawy, a moim dalekim krewnym jest znany polski poeta Antoni Słonimski.
— Czy są plany wykonania Pana nowej kompozycji „Odrodzenie i Triumf"w Polsce, dla polskiej publiczności?
— Tak, a co z tego wyjdzie, ciężko powiedzieć. Swoim polskim przyjaciołom — Krzysztofowi Pandereckiemu, który obchodzi w tym roku swój jubileusz i jego żonie Elżbiecie wysłałem już w prezencie partyturę swojego nowego utworu z dołączonymi życzeniami. Podkreślę, że Krzysztof Penderecki bywa często w Rosji i szczególnie ciepło wypowiada się o rosyjskich słuchaczach. W ogóle w świecie muzyki panuje duże zrozumienie.
Należę do szerokiego grona muzyków, którzy uwielbiają polską muzykę, m.in. Fryderyka Chopina, Karola Szymanowskiego, Witolda Lutosławskiego i cenią bardzo polskiego ducha narodowego rozumiejąc, że przyjaźń i solidarność są po prostu konieczne.